Archiwum bloga

Czy polska szkoła jest bezpieczna?

Takie pytanie zadał  dzisiaj w swojej audycji ” Za, a nawet przeciw” w radiowej Trójce red. Kuba Strzyczkowski.
Audycja polega na tym, jeśli ktoś nie słucha, że prowadzący zadaje pytanie, zaprasza dwóch specjalistów o przeciwnych zdaniach, rozmawia z nimi przez kilka minut, po czym antenę przejmują słuchacze, którzy dzwonią do programu i mogą wygłosić swoje zdanie.
Na koniec podawane są wyniki sondy.
Jaki był wynik dzisiejszej?
82% słuchaczy orzekło, że polska szkoła jest pełna agresji i nie jest bezpieczna.

Agresja nie rodzi się w szkole

Dzwoniący do studia wygłaszali różne opinie, dominująca była jednak taka: agresja nie rodzi się w szkole, ona wychodzi z domu.
Dzieci przychodzą do szkoły już ukształtowane i w szkole, która sobie generalnie nie radzi w wielu sytuacjach, ta agresja po prostu narasta i przyjmuje często drastyczne formy.
Gdyby rodzice zajmowali się dziećmi.
Gdyby z nimi rozmawiali, gdyby interesowali się ich problemami, gdyby chcieli po prostu uczestniczyć w ich życiu, większości sytuacji, które mają miejsc, po prostu by nie było.

Jednak wielu rodziców nie rozumie tej prostej zasady.
Część z nich tłumaczy się nadmiarem obowiązków, koniecznością zarabiania na życie, część wcale się nie tłumaczy, po prostu taki mają styl.
Dzieci są, to są, a jak już są, to niech sobie radzą same, jak potrafią. Opamiętanie przychodzi zwykle za późno, jeśli w ogóle.

Jak jest każdy widzi. Co jednak robić z agresją, skoro ona już jest? Jak sobie z nią radzić?
Pretekstem do audycji był pomysł Ministerstwa Edukacji wprowadzenia od szkół  monitoringu.
Prowadzący i słuchacze zastanawiali się nad tym czy ma to jakiś sens, czy może cokolwiek zmienić.

Owszem w sytuacji, kiedy coś się wydarzy, pomoże, być może, w ustaleniu sprawcy.
Czy jednak monitoring sprawi, że dzieci będą mniej agresywne? Czy z jego powodu będą się obawiały konsekwencji i wyniku tego bardziej będą się pilnowały na terenie szkoły?
Szczerze mówiąc bardzo w to wątpię, ponieważ dzieci przyzwyczajone są do tego, że są ciągle podglądane – mają przecież Facebooka, YouTuba, same umieszczają tam niejednokrotnie różnego rodzaju filmiki.
To po pierwsze.
Po drugie, jeśli nawet na terenie szkoły będą się pilnowały, to przeniosą się poza jej teren.
A chodziłoby nam wszystkim chyba bardziej o to, żeby tę agresję całkowicie wyeliminować, a nie tylko pozbyć się jej z terenu szkoły.
Po trzecie wiele dzieci nie boi się niczego i nikogo, lub po prostu nie wiedzą co to są konsekwencje i dlatego żadne nie robią na nich wrażenia.

Dzieci potrzebują się czuć zauważone

Co robić, żeby agresji było mniej, a najlepiej wcale?
Oglądałam kiedyś reportaż o dzieciakach ze Śląska, tego górniczego.
Obraz mało optymistyczny – rodzice bez pracy, często pod wpływem, dzieciaki wałęsające się po brudnych podwórkach, wąchające klej.

I pojawiła się tam grupa zdaje się studentów, oglądałam to już dość dawno, więc nie wszystko pamiętam, którzy w jakiejś piwnicy, którą trochę odnowili, zorganizowali zajęcia taneczne – hip hop, breakedance.
Początkowo dzieciaki podchodziły do pomysłu bardzo nieufnie, ale coś je jednak przyciągało, coś się w tej piwnicy działo, można było jakoś fajniej spędzić czas, było na kogo liczyć w razie kłopotów, zawiązywały się przyjaźnie.
Koniec końców grupa wystąpiła w teatrze na profesjonalnej scenie i została przyjęta bardzo, bardzo ciepło.
Kiedy reportaż się kończył, to byli zupełnie inni ludzie. Oczy im błyszczały, chciało im się, poznali co to wspólnota, co to znaczy pracować i się nie poddawać, że warto w ogóle coś robić.

Myślę, że tego trzeba polskiej szkole.
Może zamiast wydawać pieniądze na monitoring, warto byłoby się zastanowić nad tym, żeby dzieciom zorganizować zajęcia, na które będą chciały przychodzić.
Miejsc, w których będą się czuły bezpieczne, chciane, oczekiwane. Nie tylko godzinę po lekcjach, ale przez cały dzień, do wieczora.
A jeśli w szkole z różnych powodów, nie jest to możliwe, to może gminy powinny by się zastanowić nad zorganizowaniem takich świetlic, klubów, w których będą ludzie, którzy będą mieli coś do zaoferowania  tym dzieciakom.
Bo one czują się niechciane, niepotrzebne, bo one nie wiedzą, jak powinny się zachowywać, skoro nikt ich tego nie nauczył w domu, bo agresja to jedyny sposób wyrażenia siebie, jaki znają.

Wszystkie dzieci nasze są

Zgadzam się z tym, co mówił jeden z zaproszonych przez red. Strzyczkowskiego gości: można ucznia relegować ze szkoły. Tylko czy to cokolwiek zmieni? Czy agresja zniknie?
Relegując jednego nie pozbędziemy się jej, a jedynie pozbawimy jakichkolwiek możliwości małego człowieka, który być może potrzebuje po prostu pomocy.

A co my, jako rodzice możemy zrobić? Nasze dzieci stykają się z agresją na codzień, jeśli nie osobiście, to wiele sytuacji widzą.
Nie możemy ich odizolować, boimy się o nie.
W zasadzie możemy chyba niewiele. Choć, gdyby się bardziej zaangażować w życie klasy?
Pomóc w organizacji różnego rodzaju imprez, udekorować z dziećmi salę na szkolną zabawę, zorganizować jakieś atrakcje, żeby to nie było tylko przytupywanie w takt durnowatej muzyki.
Przygotować wspólnie: dzieci, rodzice, nauczyciele jakieś małe przedstawienie, urządzić wieczór, albo noc czytania bajek, zorganizować  zabawę w terenie. Zaprosić w końcu tego kolegę czy koleżankę na wspólne odrabianie lekcji, kolację.
Od Państwa trzeba oczywiście wymagać, żeby spełniało swoje podstawowe funkcje, ale Państwo wszystkiego nie załatwi, a Państwo takie jak nasze załatwia jak wiemy bardzo niewiele, dlatego musimy po prostu wziąć sprawy we własne ręce.

Czy to jest niemożliwe? Czy to jest bardzo naiwne?
Wspólnie można bardzo wiele zdziałać, a od tego jesteśmy rodzicami, żeby naszym dzieciom zapewnić wszystko, co im jest potrzebne.
Jeśli ich koledzy zobaczą, że można, zaczną chcieć, to naszym dzieciom też będzie lepiej.

Jest taki slogan, który krąży od wielu lat w naszej świadomości: wszystkie dzieci nasze są. Do tej pory nie zastanawiałam się nad nim, wydawał mi się wręcz zabawny, ale dziś postrzegam go jako bardzo prawdziwy.
Wszyscy jesteśmy, albo powinniśmy być odpowiedzialni za dzieci.

3 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *