Archiwum bloga

Jakim językiem posługują się dzieci?

social media
foto: geralt

Pytanie jak najbardziej uzasadnione.
Skąd przyszło mi do głowy?

Moja starsza córka jest pierwszoklasistką. I do tej pory nie zastanawiałam się nad jej językiem.
Ponieważ mamy w domu zwyczaj czytać i czytamy dużo, dużo rozmawiamy i słuchamy radia, moje dzieci mówią poprawnie.
Nie idealnie, ale staramy się eliminować na bieżąco pojawiające się błędy.

Dzieci chcą mieć swój własny język

W szkole,  w rozmowach z koleżankami bywa różnie i doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Dzieciaki mają swoje powiedzonka – zamiast dziękuję, mówią dzienks, zamiast przepraszam – sory.
Nie do końca mi się to podoba, ale nie ingeruję zbyt mocno. Dzieciaki próbują w ten sposób podkreślać swoją odrębność. Czują się dorosłe.
Staram się tylko podkreślać, że tak można mówić we własnym towarzystwie, ale wszędzie indziej, w domu też, trzeba mówić poprawnie po polsku.

Ostatnio jednak moje dziecko dostało mail od koleżanki, a ponieważ nie mogło go przeczytać samodzielnie z powodu zakropionych przez okulistę oczu, poprosiło mnie o odczytanie.

Było to kilka zdań, może 3, może 4.
I…nie potrafiłam zrozumieć, co jest napisane w tej wiadomości.
Musiałam przeczytać całość 2, 3 razy zanim poskładałam wszystko do kupy i zaczęłam rozumieć o co chodzi.

Te 3 zdania to były właściwie same skróty. Żeby było szybciej chyba, większość słów była poskracana i to na dodatek w jakiś dziwaczny sposób.
I to już jest dla mnie lekko niepokojące, żeby nie wyrazić się dosadniej.

Wiem z czego to wynika.
Wiem, że język się zmienia, że zmiany służą temu, żeby było łatwiej, prościej, ale aż tak?

W jaki sposób będziemy się porozumiewać za kilka, kilkanaście lat?
Kto będzie czytał piękne książki, skoro dziś brakuje cierpliwości do napisania i odczytania kilku słów wiadomości tekstowej?

Mamo, tato czas działać

Nie są to moim zdaniem pozytywne zmiany. Dlatego trzeba z tym walczyć, bo w końcu staniemy się jak Neandertalczycy, i będziemy się porozumiewać tylko przy użyciu pomrukiwań i pochrząkiwań.

Jaka jest na to rada?
Zupełnie nieskomplikowana.
Rozmowa, rozmowa, rozmowa i, najlepiej wspólne, czytanie i zwracanie uwagi na to, co robi nasze dziecko.
Zamiast na przykład pozwalać na przesiadywanie przed komputerem, zróbmy coś razem: pójdźmy  na rolki, upieczmy ciastka, zagrajmy w Chińczyka.

Żadna  Ameryka, jak widać, nie została przeze mnie odkryta.
Sęk jednak w tym, że te proste rozwiązania są czasem,  z niewiadomych przyczyn, tak trudne do realizacji.
Poddać się jednak – tak myślę – nie możemy.

2 komentarze

  • Lunka1969

    Poddać się? „never”. Dzięks, że podzieliłaś się tymi myślami. 😉
    A tak na poważnie, poruszyłaś temat ważny i globalny.Rodzice jednak mają wpływ na język pociech jeśli sami świecą przykładem, czyli rozmawiają ze sobą, używając ładnej polszczyzny.W jaki sposób może się to wydarzyć w rodzinie, w której tata jest gościem w co drugi weekend bo na przykład pracuje za granicą?Nie mam pojęcia…
    Jak przekonać rodziców, że dzieci nas obserwują i naśladują nawet jeśli nie chcemy przyjąć tej prawdy do wiadomości?

    • Magdalena Forst

      No i tego właśnie nie wiem, skoro rodzice nie czują takiej potrzeby. Ja sama czasem się zastanawiam czy warto kruszyć kopię, skoro to się po prostu musi zmieniać. Spotkałam jednak kilku starszych ludzi, którzy mówili przepięknie i jednak szkoda by było to całkiem stracić.
      Nie, żebym miała jakąś misję, ale myślę, że dzieci dzieciom mogą też przecież co nieco przekazać.
      Moje dziewczyny się burzą, kiedy im zwracam uwagę, bo wszyscy tak mówią. Czy im się to podoba, podobno nie. Dlatego radzę: mówcie ładnie i poprawnie, koleżance można też coś grzecznie podpowiedzieć, może jej się spodoba? To pewnie brzmi bardzo naiwnie, ale całkiem się nie poddam 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *