Książka

Japoński kochanek – książka, w której odnajdziesz ważne dla siebie słowa

Japoński kochanek Isabel AlendeMam taki zwyczaj czy raczej zasadę, że niczego nie zaznaczam w książkach, które czytam. Nie cierpię tego. Moje książki, nawet te, które ze starości mają pożółkłe kartki ( kiedyś drukowano na takim beznadziejnym papierze) wyglądają, jakby nikt ich nie czytał, chociaż ja zawsze czytałam przy jedzeniu, na co zawsze wściekała się moja mama.
Nie mówcie tego moim dzieciom proszę:-)

Tym razem nie mogłam się oprzeć. Mało tego, że pozaznaczałam sobie najważniejsze fragmenty karteczkami, to jeszcze popodkreślałam ołówkiem. Bałam się, że coś mi umknie.
Japoński kochanek” Isabel Allende nie jest najlepszą książką, jaką w życiu przeczytałam, ale jest w niej coś kojącego.
To książka o przeżywaniu.
O przeżywaniu życia, wszystkiego, co się zdarza – bólu, radości, straty ukochanych ludzi, zdrowia, miejsc, złudzeń.
O przeżywaniu zdrad, cudzych i własnych. O starości, o godności, odchodzeniu, o pozostawaniu samotnym.

Nie znam innych książek Isabel Allende, jedynie ekranizację jednej z nich „Dom dusz”.
Na marginesie, genialny film w genialnej obsadzie.
Jakoś dotąd ta autorka nie mieściła się w obszarze moich zainteresowań. Nie wiem więc czy wszystkie jej książki są równie dobre, wiem, że w tej widać mistrzostwo w przedstawianiu ludzi.
Robi to delikatnie, nienachalnie, powoli odkrywając kolejne szczegóły, cechy, rysy.
Świetnie, jakby tak mimochodem, od niechcenia wprowadza nowe osoby. Tak że za moment mamy wrażenie, jakbyśmy je już od dawna znali, tyle o nich wiemy.
I nawet te najgorsze typy mają w sobie trochę, przynajmniej odrobinę, człowieczeństwa.

Wątki rozwijają się, jak wstążki. Nie zawsze kolorowe.
I chociaż, może przez moment jesteśmy zaskoczeni, to w gruncie rzeczy jest tak, jakbyśmy się czegoś już wcześniej domyślali, bo przecież tych kilka zdań wcześniej była o tym mowa.
Jak można było tego nie zauważyć?

Można było, bo chociaż opowiadana historia ma swój początek i koniec i jest po coś, to tak naprawdę najważniejsze w „Japońskim kochanku” są chyba chwile zatrzymania.
Te momenty, kiedy tak jakoś odruchowo staramy się być cicho, żeby czegoś nie zagłuszyć, nie zakrzyczeć.

Ok, żeby nie być gołosłowną, to skoro już sobie pozaznaczałam tę moją książkę, to może po prostu zacytuję małe co nieco:

W każdym wieku potrzebny jest jakiś cel w życiu. To najlepsze lekarstwo na wiele dolegliwości

No, niby oczywiste, ale biorąc pod uwagę fakt, że mówi to zamieszkująca w domu starców kobieta po potwornym wypadku w wyniku, którego jest w znacznym stopniu sparaliżowana i jeździ na wózku elektrycznym, to te słowa nabierają odrobinę innego znaczenia.
A wiedząc jeszcze dodatkowo to, co ja wiem, czyli w jaki sposób Cathy poradziła sobie ze swoim przeznaczeniem, trzeba te słowa potraktować z pełną powagą i szacunkiem.
Bo to głębokie i wzruszające słowa.

Być, istnieć, kochać światło słoneczne, ludzi, ptaki. Ból odchodził i wracał, mdłości wracały i odchodziły, rozstrój żołądka odchodził i wracał, ale z jakiegoś powodu nie zaprzątała sobie tym na długo myśli. Za to świadomie cieszyła się każdą kroplą wody pod prysznicem, dotykiem przyjaznych dłoni myjących jej włosy, cudownym chłodem lemoniady  w letni dzień. Nie myślała o przyszłości, jedynie o trwającym dniu
To też Cathy.

Rodzina bała się, że bez Isaaca Lillian w krótkim czasie uschnie z żalu, ale ona udowodniła im, że śmierć nie jest przeszkodą nie do pokonania w komunikacji między tymi, którzy naprawdę się kochają

I na koniec mój ulubiony, może trochę wyrwany z kontekstu, ale we mnie od razu wzbudził i wzbudza za każdym razem emocje.

Myślę o Tobie. Kiedy się zobaczymy, zrobię Ci herbatę i porozmawiamy„.

Co takiego jest w tych słowach? Prostych i na pozór zwyczajnych? Pisze je w liście do przyjaciółki i kochanki, do Almy tytułowy japoński kochanek.
We mnie wywołują wspomnienia wspólnych rozmów, po których miałam wrażenie, że fruwam.
Rozmów, podczas, których odkrywałam światy, których zwykle sama nie dostrzegałam.
Przywołują uczucie bliskości, pewności, bezpieczeństwa.
Są takie miękkie i przytulne.
Miałam dwóch przyjaciół, z którymi rozmawiałam tak, jak nigdy przedtem i nigdy potem.
Brakuje mi takich rozmów i ludzi, z którymi  można tak rozmawiać.
Tych konkretnych ludzi też, dlatego te słowa Ichiego są dla mnie takie niesamowite i ważne.
Przeczytajcie „Japońskiego kochanka” i odnajdźcie swoje słowa. Myślę, że tam są.

8 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *