
Kobieta w lustrze
Kiedy przeczytałam książkę „Oscar i pani Róża” Erica-Emmanuela Schmitta, myślałam, że nigdy więcej nie przeczytam żadnej jego powieści.
To piękna, ale jednocześnie dla mnie bardzo przygnębiająca opowieść.
A ja nie znałam innych książek Schmitta, chociaż, jak okazuje się, napisał ich całe mnóstwo.
„Kobieta w lustrze” zaintrygowała mnie w jakimś supermarkecie, a jakże, swoim tytułem.
Zaryzykowałam z myślą, że najwyżej ją zostawię.
Cieszę się, że podjęłam to ryzyko 🙂 i dzisiaj Wam o niej opowiem.
Aż dziw, że tej książki nie napisała kobieta
Tak doskonale przedstawione są bohaterki.
W tak delikatny, uważny sposób.
Tak szczegółowo i dogłębnie autor analizuje ich przemyślenia, odczucia, wrażenia, że gdybym nie wiedziała, kto tę książkę napisał, byłabym pewna, że to na pewno kobieta.
Schmitt jest zarazem, jak psychoanalityk i adwokat swoich bohaterek. Stoi po ich stronie, choć nigdzie nie pada jego dosłowna deklaracja.
Subtelnie, w osobach mężczyzn, których stawia na ich drodze, opowiada się po ich stronie.
Staje się niejako rzecznikiem, pomocnikiem w ich dążeniach do niezależności, choćby nawet na danym etapie przez nie samej nieuświadomionej.
Gdyby takich mężczyzn było w naszym życiu więcej, świat pewnie wyglądałby zupełnie inaczej.
Bo przecież to właśnie razem stanowimy pełnię.
Nie osobno, nie w zależności, ale wspólnie.
Trzy kobiety w jednym lustrze

Trzy różne kobiety o bardzo podobnych imionach.
Różne epoki, realia, sposoby na życie.
Podobne zagubienie, chęć wyrwania się z narzuconych schematów, niezgoda na rzeczywistość.
Odwaga, także pomimo wszystko.
Anne, Ann i Anna.
Każda osobna i wszystkie w tajemniczy sposób połączone, również w dosłowny, jak okazuje się na koniec, sposób.
I tak pięknie Eric-Emmanuel Schmitt wplata w swoją opowieść ideę, że nikt z nas nie jest na świecie osobną wyspą.
Że jesteśmy połączeni. Że nasze działanie ma wpływ na ludzi, o których nawet nie mamy pojęcia.
I na koniec to drzewo, lipa, która cicho zbiera wszystkie emocje i przekazuje je dalej, kolejnej kobiecie, która w tajemniczy sposób trafia pod jej gałęzie.
Pod ilu takimi lipami, dębami, klonami siadywaliśmy w swoim życiu?
Co mogłoby się wydarzyć, gdybyśmy tak chwilę sobie w ciszy posiedzieli?…
„Kobieta w lustrze” – mała, niepozorna książeczka, obok której łatwo przejść obojętnie.
Którą tak bardzo warto przeczytać.


2 komentarze
MiFiLi.pl
Brzmi jak bardzo ciekawa pozycja książkowa. Fani Erica-Emmanuela Schmitta na pewno powinni być z niej zadowoleni
Magdalena Forst
Fani na pewno, ale myslę, że Ci, którzy jeszcze nie znają jego pisarstwa też będą zadowoleni 🙂