
Kreatywność
Czy ja jestem kreatywna?
Dawno nie zastanawiałam się nad tym.
Żyję sobie, najlepiej jak potrafię, albo przynajmniej tak mi się wydaje, ale czy jestem kreatywna?
I co to właściwie znaczy być kreatywną?
Trafiłam, całkiem nieoczekiwanie i całkiem przypadkiem, na książkę ” Kreatywność. Możesz być bardziej twórczy!” Rogera von Oecha.
Może ten przypadek coś znaczy?
Może to znak?
Spokojnie, nie jestem nawiedzona, ale zdarzają się w życiu takie „przypadki”, które zdarzają się w momencie, kiedy są najbardziej potrzebne, nawet jeśli wcześniej nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy.
Nie zastanawiałam się nad tym czy jestem kreatywna, a od chwili kiedy przeczytałam kilka pierwszych zdań tej książki, nie przestaję o tym myśleć.
Nie zdawałam sobie sprawy jak jestem jednak zamknięta, jak ograniczona w swoim myśleniu.
Co będzie, kiedy przeczytam całość?
Nie wierzę co prawda w moc poradników, ale wierzę w to, że są takie słowa, które otwierają pozamykane furtki w głowie.
Potem wystarczy tylko trochę wysiłku i własnego zaangażowania.
A ja jestem w momencie, w którym potrzebuję zmiany, chociaż zdałam sobie z tego sprawę dopiero teraz.
Ciekawe.
A najbardziej ciekawe, a jednocześnie też straszne jest to, że mamy wszyscy na własność instrument, komputer, dzięki któremu moglibyśmy być wielcy, a prawie wcale go nie używamy.
Może tak zabrzmi to lepiej: używamy go tylko w niewielkim procencie. Nasz mózg.
To ciekawy temat, myślę, że warto się nim zainteresować.
3 komentarze
Marek
cóż, od urodzenia jesteśmy wtłaczani w schematy, szczególnie w szkole, które konsekwentnie i systematycznie zabijają kreatywność. Po cichu liczę, że nasze dzieci nie będą zbyt potulne i nadzwyczaj grzeczne, ale jak wyjdzie – zobaczymy.
U mnie podobne poradniki uświadomiły tylko problem, ale go nie rozwiązały. Chociaż, z drugiej strony, uświadomienie problemu to dobry początek 🙂
admin
No z poradnikami tak już jest, teraz wszystko w moich rękach, że się tak górnolotnie wyrażę:-)
A z naszymi dziećmi to ja to widzę tak: nasza w tym głowa, bo szkoła jaka jest każdy widzi i nie zawsze wynika to z braku chęci czy zaangażowania nauczycieli. Zresztą sami też często nie jesteśmy lepsi.
Generalnie, według mnie, od czasu, kiedy sama byłam uczennicą, to w szkole niewiele się zmieniło, w sprawach zasadniczych, czyli co autor miał na myśli.
No, ale tak, jak piszesz, zobaczymy.
Pingback: