Mamo, ja się boję iść do szkoły
Od kilkunastu dni moje młodsze dziecko z częstotliwością różną, ale ostatnio coraz większą powtarza zdanie: mamo, ja nie chcę iść do szkoły.
Dlaczego?
Bo ja się boję.
Kiedy słyszę to zdanie, ciarki chodzą mi po plecach i oczami wyobraźni widzę rozdzierające serce sceny pożegnań i płacz po powrocie ze szkoły.
Ile razy już to przeżywałyśmy w przedszkolu. Nic nie mogło jej przekonać. Uprzedziła się z pierwszym dniem, w którym tam się zjawiła i nic nie było tego w stanie zmienić, nawet wielka miłość do pani, do której jednego razu nawet dzwoniła z wakacji, żeby ją pozdrowić.
Dlatego tak bardzo zależy mi na tym, żeby tym razem było inaczej.
Tamtym razem sugerując się stosunkiem córki do starego przedszkola nie przyszło mi do głowy nastawiać ją jakoś specjalnie do nowego. Wiedziałam, że przeprowadzka to jest pewien stres dla dzieci, ale nie przewidziałam, że może być aż tak wielki.
Wyglądało na to, że moje młodsze dziecko jest bardziej odważne od starszego. A tu niespodzianka.
I tak trwała ta niemalże gehenna jej i nasza przez dwa lata.
Dlatego teraz bardzo zależy mi na tym, żeby nastawić Marysię bardzo pozytywnie do szkoły.
Rozmawiamy od dawna co jakiś czas. Nie staram się poruszać tego tematu jakoś nachalnie.
Coś wtrącam przy różnych okazjach. Coś wspominam, odpowiadam na jej pytania.
Staram się zawsze ustosunkować do tego jej boję się.
Dzisiaj natomiast odbyłyśmy długą i szczegółową rozmowę na temat tego jak to jest w szkole.
Odpowiadałam na wszystkie pytania.
Uspokoiłam w kwestii tego, że nie musi znać całego alfabetu pierwszego dnia, bo tego ma się nauczyć podczas całego roku szkolnego.
Ubzdurała sobie, że ona nie umie pisać i czytać, podczas, gdy radzi już sobie całkiem dobrze. A w związku z tym miała pierwszy powód do strachu.
Czego jeszcze się bała? Właściwie ten strach przed szkołą jest jakiś taki niezidentyfikowany. Poza tym jednym powodem tak naprawdę nie ma żadnego innego.
To po prostu strach przed zmianą, przed czymś nowym, czego się właściwie nie zna.
Mam nadzieję, że dużym plusem w naszym przypadku będzie to, że mała zna szkołę, bo bywała ze mną, kiedy odprowadzałyśmy i odbierałyśmy starszą siostrę. Zna niektóre dzieci i niektóre panie.
Starsza siostra będzie podczas lekcji na tym samym piętrze, po lekcjach w tej samej świetlicy.
Starałam się to wszystko pokazać. Opowiedziałam o różnych fajnych rzeczach, które się w szkole dzieją, o nowych koleżankach i kolegach, o tym, że nauka jest fajna, że pozna mnóstwo ciekawych rzeczy i historii.
I wreszcie buzia się uśmiechnęła i pierwszy raz usłyszałam, że może jednak będzie fajnie.
Że moja córka trochę się cieszy na to nowe, co jest przed nią.
Na wszelki wypadek, żeby nie było, wspomniałam też trochę o tych mniej fajnych sprawach, jak na przykład o kolegach, na których trzeba uważać, kiedy schodzi się ze schodów, albo o tym, że pani może być zła, albo ukarać całą klasę za coś, co zrobił jeden chłopiec, lub jedna dziewczynka.
No, ale takie historie to każde dziecko zna już z przedszkola.
Zobaczymy, jak będzie, pewnie czeka nas jeszcze niejedna taka rozmowa, ale to dobrze.
Trzeba się zatrzymać, posłuchać, odpowiedzieć najszczerzej, jak można. To zawsze pomaga, a jak trzeba to jeszcze trzeba później pomóc rozwiązać problem.
Zwracam uwagę na zatrzymać się. Bo najgorsze chyba, co można zrobić, to odpowiadać półgębkiem, na odczepnego, w biegu, znad telefonu, co ostatnio często się wielu, jak obserwuję zdarza.
W taki sposób nie rozwiąże się żadnego problemu.
Dziecko musi czuć, że je słuchasz, że poświęcasz mu swój czas i swoją uwagę. To je uspokaja i wtedy jest w stanie uwierzyć w to, co mówisz.
A to jest dla niego bardzo ważne – wiara w Twoje słowa.
No i oczywiście nie ma sensu koloryzować, żeby mieć święty spokój, bo to prędzej czy później wyjdzie i wtedy klops – Twoje dziecię może Ci już więcej nie uwierzyć.
Jutro rozpoczęcie roku szkolnego. Obie moje damy przygotowały piękne ubranka i zasnęły podekscytowane.
Starsza z radością na nowy rok, na spotkanie z klasą i z panią, młodsza z uśmiechem i nadzieją, że będzie dobrze i że znajdzie bratnią duszę.
Muszę zapytać mamę czy ona też tak przeżywała moje i siostry pójście do szkoły?