
Nie lubisz MLM? Ja tego który dotąd znałam też nie lubię
Na pewno znacie takie sytuacje.
Spotykasz człowieka, patrzysz mu w oczy i już wiesz, że nie chcesz mieć z nim nic wspólnego. I nie ma znaczenia to kim jest, jak wygląda czy jest młody czy stary, co w życiu osiągnął.
I odwrotna sytuacja.
Spotykasz kogoś, patrzysz mu w oczy i już wiesz, że to Twoja bratnia dusza. A kiedy wymienicie się pierwszymi spostrzeżeniami, już masz uczucie, jakbyś znała go od lat.
I nie ma znaczenia to kim jest czy coś osiągnął, jak wygląda. Czy jest młody czy stary.
Czy podobna sytuacja może dotyczyć firmy? Skoro nie można popatrzeć jej w oczy, to chyba nie 🙂
A chyba jednak tak.
Bo firma to ludzie. Ludzie, którym można popatrzeć w oczy.
Nieprofesjonalnie o poważnych sprawach
Dzisiaj będzie wpis bardzo mało profesjonalny.
Specjaliści od promocji w Internecie na pewno powiedzieliby, gdyby odwiedzali ten blog, że robię głupstwo, bo nie wolno reklamować firmy, z którą się współpracuje, że to nieprofesjonalne.
Że trzeba tworzyć swoją markę. Że marka to Ty, to znaczy ja.
Że firma jest, a potem jej nie ma. Jak zniknie, ja będę działać dalej, więc po co mi taki ogon itd. itd
I pewnie mają rację, bo w końcu działają od lat czy choćby od miesięcy.
I ja się wcale nie nabijam z tej postawy, z tego podejścia. Tylko, że ja nie jestem profesjonalistką. I nie zamierzam nawet udawać, że nią jestem.
Być może oczywiście, mogłabym się nią stać i może się nią kiedyś stanę, ale teraz nie jestem i nie będę jej w związku z tym udawać.
Robię to, co wydaje mi się szczere, jakkolwiek zabawnie to dla niektórych pewnie zabrzmi.
I dlatego opowiem Wam dzisiaj o firmie Organic Life, z którą od jakiegoś czasu jestem związana i której zaufałam.
I chociaż wiem, że różnie może być, bo w biznesie nigdy nie wiadomo niczego na pewno, to jest mój wybór i uważam, że warto o tej firmie opowiadać i propagować jej działalność.
Opowiem o firmie w stu procentach polskiej.
O firmie rodzinnej, tzn. stworzonej przez rodzinę i pozwalającej poczuć się, jak w rodzinie każdemu, kto tylko tego zechce i uczciwie podejdzie do sprawy.
Wiem, że mi teraz nie wierzycie i że to, co napisałam brzmi zabawnie, infantylnie, że wyglądam na egzaltowaną damę, może uśmiechacie się drwiąco pod nosem.
Myślę, że też tak odebrałabym podobne słowa, gdyby napisał je ktoś inny.
Bo to po prostu trzeba zobaczyć na własne oczy i w jakiś sposób doświadczyć.
Ja doświadczam na razie trochę na wyrost, trochę na odległość, ale śledzę na bieżąco losy tych, którzy zaangażowali się o wiele bardziej niż ja i widzę, że to ma sens.
Że można prowadzić firmę troszcząc się oczywiście o zysk, ale jednocześnie nie mniej troszcząc się o ludzi, którzy są tej firmy częścią.
I że wszystkim może być z tym dobrze.
Skąd się wziął Organic Life
Firma Organic Life to firma, która zajmuje się produkcją i sprzedażą dermokosmetyków, jak pewnie niektórzy kojarzycie z moich wcześniejszych wpisów.
Jej twórcami i właścicielami są Katarzyna i Arkadiusz Śnieżko.
Kosmetyki Organic Life powstają tutaj od samych podstaw.
Arkadiusz wyszukuje rośliny i zioła, które mogą pomóc na przeróżne skórne dolegliwości współczesnego człowieka i tworzy samodzielnie receptury kosmetyków.
Rośliny są pozyskiwane z ekologicznych, certyfikowanych plantacji własnych i zaprzyjaźnionych.
Badania są prowadzone we własnym laboratorium.
Kosmetyki nie są testowane na zwierzętach.
Właściciele, jako się rzekło, wciąż poszukują nowych możliwości wykorzystując również mądrość ludową, która przez wiele wieków pomagała przetrwać ludziom niejedną chorobę i przeróżne mniejsze dolegliwości.
Przywracają do łask rośliny dawno temu wykorzystywane przez nasze babki, o których dzisiaj zapomnieliśmy w dobie syntetycznych farmaceutyków.
I odkrywają nowe, w naszej części świata dotąd prawie nieznane.
I tak jednym z ostatnich ich odkryć jest Aloe arborescens Mill. którą to roślinę spopularyzował Franciszkanin ojciec Romano Zago z Brazylii, który przez lata sprawdzał i badał działanie aloesu i doszedł do wielu ciekawych spostrzeżeń i odkryć.
A mówiąc wprost doszedł po latach doświadczeń i obserwacji do wniosku, że Aloe arborescens Mill. leczy, m.in. raka.
Ojciec Zago jest znany i doceniany w wielu miejscach na świecie: w Portugalii, Hiszpanii, Szwajcarii, we Włoszech i Francji.
A ostatnio, w tym roku, na zaproszenie Organic Life był w Polsce na specjalnie zorganizowanej konferencji, a Organic Life poszerzyło swoją ofertę o suplementy diety z aloesu drzewiastego.
A aloes do produkcji tych specyfików rośnie na należącej do firmy ekologicznej plantacji na Sycylii.
A już niebawem nasza firma wzbogaci się o nową plantację oczaru wirginijskiego.
Już w wakacje w Górach Sowich odbędzie się wielka akcja akcja sadzenia oczaru, do której wszyscy jesteśmy zaproszeni.
Co jeszcze? Ponieważ Organic to firma dbająca o ekologię, bo produkcja dermokosmetyków do czegoś jednak zobowiązuje, to kosmetyki pakowane są w opakowania, które w stu procentach nadają się do ponownego przetworzenia.
A jako, że jest firmą w stu procentach polską, to zaopatruje się w te opakowania wyłącznie w firmach polskich i w Polsce płaci wszystkie podatki.
W końcu Polski Ślad też do czegoś zobowiązuje 🙂
No i co w tym wszystkim takiego niezwykłego zapytacie
I tu dochodzimy do sedna. Organic Life działa w systemie MLM.
I co? Zatkało kakało? 🙂
Cóż, wiem, jak odbierany jest ten rodzaj działalności w Polsce. Co ciekawe na świecie, a zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych sytuacja wygląda diametralnie inaczej.
Piramida, wykorzystywanie, robienie w bambuko, nic nie zarobisz, a tylko wydasz i pewnie jeszcze kilka przynajmniej innych argumentów przeciwko by się znalazło.
Jak pewnie część z Was, ja też zetknęłam się z tym systemem wcześniej. Też mam niedobre doświadczenia i też podchodzę do tematu, jak pies do jeża.
Już kiedyś zresztą o tym pisałam.
Cóż, czasy, kiedy ten system się u nas pojawił, to dziwne czasy, a ludzie, którzy się nim wówczas zachłysnęli, nie wiem czy wszyscy oczywiście, też mocno specyficzni.
Narosło wokół MLM-u mnóstwo teorii i niemal legend, a w gruncie rzeczy, jak się tak dobrze sprawie przyjrzeć, to nic w tym niezwykłego nie ma.
Jest firma, która coś sprzedaje, często wcześniej sama to coś wytwarza. Tak jak w przypadku Organic Life.
Ty kupujesz.
Jeśli jesteś zadowolony i chcesz to zrobić, polecasz produkt innym.
Jeśli im się spodoba i go kupią, otrzymujesz ustaloną prowizję.
Jeśli oni będą polecali produkt kolejnym osobom i inne osoby go kupią, wówczas prowizję otrzymają i oni i Ty w odpowiednich, wcześniej ustalonych proporcjach.
I tak dalej i tak dalej.
Ot i cała filozofia.
I chociaż na rysunku, który zna każdy, kto zetknął się z MLM-em rzeczywiście widoczna jest ludzka piramida, to nie ma ona nic wspólnego z piramidami finansowymi, których nie dopuszcza prawo, a o które posądzają MLM-owców ci, którzy nie mają chyba pojęcia, jak to wszystko działa.

Pieniądze nie biorą się w tej „piramidzie” z wpłat naiwnych, którzy dali się naciągnąć.
Biorą się z zakupu przez członków systemu realnego, fizycznego produktu.
Pieniądze z zakupów częściowo są dzielone między członków systemu, w odpowiednich proporcjach, częściowo przeznaczane są na funkcjonowanie firmy. Produkcję, różne formy promocji, nagrody, konkursy organizowane dla członków.
Byle co byle drogo
To kolejny zarzut wobec firm MLM.
Że sprzedają produkty, które w normalnym systemie sprzedaży kosztują mniej, a czasem są lepszej jakości I że sprzedają produkty właściwie niepotrzebne nikomu do niczego.
Tu akurat się nie zgodzę, bo dotychczas zetknęłam się z firmami, które miały produkty świetne i faktycznie potrzebne.
I faktycznie bardzo drogie.
Co akurat jest dziwne, biorąc pod uwagę fakt wyeliminowania w procesie sprzedaży kilku co najmniej pośredników.
Czym zresztą każda firma MLM się chwali.
Kolejny zarzut wobec firm MLM to ten, że żeby wejść do takiej i zacząć w niej działać, trzeba zainwestować. Nierzadko całkiem sporą kwotę czyli po prostu należy zaopatrzyć się w jakiś konkretny zestaw produktów na konkretną wymaganą kwotę.
Później, najczęściej , co miesiąc trzeba zrobić kolejne zakupy na określoną kwotę, żeby móc otrzymywać prowizję, w razie własnej sprzedaży lub zrekrutowania kolejnego chętnego.
I tak się to kręci.
Nic dziwnego, że ludzie, w tym również ja zniechęcają się do firm MLM bez względu na to, co oferują.
W końcu nie zawsze potrzebuję kupować np. nowy proszek, skoro nie zużyłam jeszcze poprzednio kupionego, albo nie wypiłam kawy z poprzedniej dostawy.
Dodatkowym elementem skutecznie zniechęcającym jest sposób, w jaki osoby, które się w MLM zaangażowały, starają się pozyskiwać nowych współpracowników.
Dzisiaj już może nikt tego nie robi, ale pamiętam, kiedy koleżanka zapraszała mnie na małe towarzyskie spotkanie, a wylądowałam na jakimś wielkim spotkaniu rekrutacyjnym, na którym roztaczano przed takimi, jak ja biedakami wizje szczęśliwych dni spędzanych na plaży z drinkiem w ręku na jednej z wysp kanaryjskich, albo innych.
Pokazywano samochody najnowsze generacji, które będą nasze.
I, uwaga, opowiadano, że nic nie trzeba robić, a już na pewno nic nie trzeba sprzedawać 😲
Wystarczy tylko spisać sobie listę wszystkich znajomych i rodziny i pokazać im produkty.
Sami kupią i będą chcieli więcej.

Kto dał się namówić?
Kogo rodzina i koledzy omijają dzisiaj szerokim łukiem na ulicy?
Mnie na szczęście to nie spotkało, bo ja od razu wiedziałam, że tego nie zrobię.
Ja po prostu tego nie potrafię zrobić.
Ja z tych wszystkich powodów nigdy nawet nie zaczęłam tak naprawdę żadnej przygody z żadną bardziej lub mniej rewelacyjną firmą.
Chociaż uważam, że ten system jest naprawdę fajny.
No, ale od czegoś trzeba zacząć, a rodzina jest najprostszym rozwiązaniem.
Dlaczego w takim razie Organic Life
Bo to jest inna firma.
Bo tutaj mogę, ale nie muszę.
Nikt nie zmusza mnie do podejmowania działania, jeśli go nie chcę podejmować.
Mogę zupełnie spokojnie być po prostu klientem – robić zakupy i korzystać z rewelacyjnych kosmetyków. Co ważne, mogę robić takie zakupy, jakie są mi potrzebne, nikt nie mówi mi ile pieniędzy muszę wydać.
Jedynym wymogiem jest kwota ok. 150 zł przy rejestracji czyli tyle, ile pewnie niejedna pani wydaje jednorazowo na krem w drogerii.
Jeśli chcę zarabiać z Organic Life, faktycznie muszę wykupić tzw. pakiet startowy.
Nie ma on jednak ceny dla mnie zaporowej, tzn. jest i taki, jeśli kogoś stać i ma na taki ochotę, ale za mniejsze pieniądze spokojnie można zacząć swoją przygodę z dermokosmetykami.
Nota bene ceny naszych kosmetyków, z wiadomych powodów nie są takie, jak tych najtańszych w drogeriach, ale wystarczy je porównać z cenami innych dostępnych na rynku naturalnych kosmetyków.
Jeśli ja mogę sobie na nie pozwolić, to prawdopodobnie większość z Was również.
Reszty szczegółów, wysokości prowizji, progów, awansów nie będę opisywać, bo nie o to mi w tej opowieści chodzi.
Kto będzie chciał wiedzieć, ten się dowie. Można mnie pytać, chętnie odpowiem.
Tyle, jeśli idzie o stronę techniczną tego przedsięwzięcia.
Dlaczego tak naprawdę ta firma jest inna
Jak pisałam, nie potrafię i nie chcę nagabywać, polecać niczego rodzinie, znajomym, osobom spotkanym na ulicy.
Są tacy giganci, w Organic Life również i trochę im nawet zazdroszczę, ale nie, nie chcę wychodzić ze swojej strefy komfortu 🙂 jak ja lubię to powiedzonko.
Ja wymyśliłam sobie, że będę działać wykorzystując Internet.
Tego też muszę się nauczyć, ale jest mi łatwiej. Także z powodów czysto praktycznych.
Ja po prostu, tak naprawdę, nie mam nawet czasu i możliwości, żeby zorganizować jakieś spotkanie na żywo.
Z tego powodu nie udało mi się dotąd dotrzeć na żadne szkolenie i spotkanie, których ludzie organicowi organizują całe mnóstwo.
O i to też jest w tej firmie fajne, że nikt nie pyta od kogo jesteś, tzn. kto jest twoim sponsorem, tzn. kto Cię zarejestrował z czym spotkałam się w innych firmach „idź zapytać swojego sponsora”. Tu wszyscy się dzielą swoją wiedzą i sobie pomagają.
Cukierkowo brzmi, prawda? Co robić, tak to wygląda.
Nie udało mi się, jako się rzekło, dotrzeć na żadne szkolenie, a mimo to jestem z wiedzą na bieżąco.
Dzięki szkoleniom udostępnianym w Internecie, dzięki webinarom, dzięki grupom na Facebooku.
Zawsze mogę do kogoś napisać i zadać pytanie, jeśli czegoś nie wiem.
Mamy tu takich przodowników pracy, którzy tworzą coraz to nowe materiały, motywują, podpowiadają, podprowadzają.
No i to są właśnie ci, którym można spojrzeć w oczy i stwierdzić: tak, to jest fajna firma, chcę spróbować w niej i z nią działać.
Czy zawsze tak będzie? Nie wiem.
Pewnie przyjdzie czas, że coś się popsuje, coś trzeba będzie naprawiać, bo firma się rozrasta, przychodzą coraz to nowi, bardzo różni ludzie.
Myślę jednak, że jest szansa na to, że uda się i tego uniknąć, bo założyciele firmy mają jasno określony cel i wyznają jasne zasady i wartości.
I pilnują tego, żeby te zasady obowiązywały wszystkich.
I chyba podobnych ludzi po prostu przyciągają.
Podsumowując i wreszcie kończąc
Jeśli to, co opowiedziałam, spodobało się Wam, albo pomyśleliście, że może sami moglibyście spróbować. Jeśli chcielibyście poznać Organic Life jako firmę, albo jej kosmetyki bliżej, zapraszam serdecznie.
Piszcie, pytajcie.
Jeśli będę znała odpowiedzi, odpowiem, jeśli nie będę znała, poznam je, albo pokieruję Was do tych, którzy będą wiedzieli.
Bo nie będę, jak już napisałam na początku, udawała, że jestem ekspertką.
Nie mam na koncie sukcesów. Zaczęłam, uczę się, staram się działać na tyle, na ile mogę.
Jeśli macie ochotę spróbować, pouczyć się i podziałać ze mną, będę szczęśliwa.
Mail do mnie macie na stronie, a tu jeszcze, dla ewentualnych zainteresowanych linki:
rejestracja jeśli chcielibyście się od razu zarejestrować i zrobić zakupy ( okazałoby się, że mam jakiś dar przekonywania :-))
sklep jeśli chcecie poznać i przyjrzeć się bliżej kosmetykom
A kosmetyki są ekstra! Wiem, bo używam ich ja i moja rodzinka już także.


9 komentarzy
Lunka1969
Magdo, w biznesie cenię jakość, wartości skromność i osobowość. Wszystko układa da mi się tu w idealną całość. Nie wierzę, że cokolwiek w życiu ciu dzieje się samo. Same to nawet jabłka nie urosną, nawet jak mają jabłoń i słońce. Jabłoń potrzebuje pracowitych pszczółek by wydać swój owoc…. Cieszę się, ze w tym biznesie niczego nam nie narzucają, pozostawiają wolność wyboru. Wzajemna życzliwość i pomoc to także wizytówka Organic Life. Myślę, że nie ma co dementować tzw. złej prasy MLM. Prawda obroni się sama. Natomiast skadinąd wiem, że istnieją firmy, które opłacają w sieci ludzinod „czarnego P-i-a-Ru….” Kto zleca czarny PR? Konkurencja…. Policz ile ludzi pracuje w sieciach drogeryjnych, w fabrykach kosmetyków założonych przez obcy kapitał. Panuje ogromna konkurencja. Wszędzie tam gdzie nie wiadomo, o co chodzi, chodzi o pieniądze. Tradycyjne Fabryki syntetycznych, ogólnodostepnych w kosmetyków z obcym kapitałem nie są zainteresowane abyśmy kupowali kosmetyki w sieciach MLM. Swój cel. Osiągają dbając o to by ich towar był zawsze w zasięgu oczu i portfela klie ta, dbają o marketing i atrakcyjne opakowanie. W tym celu inwestują ogromne kwoty w reklamy tv i radiowe oraz na billboardach. A swoją drogą, wierzysz, że gwiazdy używają popularnych, sieciowych kosmetyków z tzw. Niższej półki? Nie używają. Po prostu, biorą udział w reklamie, bovto ich praca, za którą dostają pieniądze. Duże pieniądze.
Dla przecietnego Kowalskiego minusem MLm jest fakt, że w tym sektorze płaci się wyłącznie za skuteczne działanie za nie za podekmowanie prób bycia skutecznym. I w yen sposób rozczarowani odchodzą, i wybierają etat, gdzie mają gwarancję stałej pensji i płatnego urlopu. Trudno się dziwić, ze wybierają tak bo maja na utrzymaniu rodziny. A jednak warto przeżyć w życiu przygodę, poznać inny sysyem pracy i nauczyć się skuteczności.Nie święci garnki lepią przecież 🙂
Magdalena Forst
Jolu bardzo Ci dziękuję za ten komentarz. W kilku zdaniach ujęłaś tyle spraw, o których nie wiedziałam. Czarny PR? No, no, ale to trzyma się kupy. Dlatego działajmy. Każda w swoim tempie, ale najważniejsze, żeby coraz więcej ludzi mogło sobie przestać szkodzić 🙂 buziaki
Madelaine
Czy nadal współpracujesz z tą firmą? Szukam Mlm, który oferuje kosmetyki o naturalnych składach, nie testowane na zwierzętach. Te mnie całkiem zaciekawiły, tym bardziej, że nie mają zaporowej ceny. Czy firma jest cruelty free?
Magdalena Forst
Oczywiście, są w 100 % wegańskie i nie testowane na zwierzętach.
Co do mojej współpracy, to przez cały czas od napisania tego artykułu używam kosmetyków. Poza kilkoma wyjątkami właściwie jedynie tych, OrganicLife.
Współracować wciąż się staram, ale z kilku powodów, o których tu nie będę pisać, nie przyłożyłam się do tego tak, jak powinnam, żeby to miało ręce i nogi
Właśnie zamierzam odświeżyć sobie potrzebną wiedzę, zdobyć nową i zacząć jeszcze raz.
Kosmetyki polecam i wiem, że jest kilka osób, które ich używaja, ale nie zdecydowały się jednak na współpracę.
Jak pisałam w artykule, można tak i nie ingeruję w ich wybór.
Gdybyś chciała się przyłączyć niech Cię nie zniechęca, to, co napisałam, bo w Organic Life zawsze można liczyć na pomoc. Jeśli ja czegoś nie będę wiedziała, zawsze znajdzie się ktoś, kto pomoże 🙂
M. A. W.
Jakie są ulubione kosmetyki Twojego męża?
PS Testuję dodawanie koment.
Magdalena Forst
To nie jest test 🙂 Mój mąż lubi najbardziej balsam do mycia twarzy.
Iza
Odkryłam firmę bardzo niedawno. Ale to jest prawie dwa lata po tym, jak napisałaś ten tekst. Wszystko się zgadza. Również jestem zachwycona produktami, kultura organizacyjną i cała organiczną społecznością. MLM dzięki tej firmie zyskał w moich oczach zupełnie inną odsłonę.
Iza
Małe sprostowanie 😉 półtora roku później 👍
Magdalena Forst
Super, myślę, że będzie nas coraz więcej, przede wszystkim dlatego, że te kosmetyki są naprawdę świetne. Jestem wciąż ogromną fanką. I cieszę się, że i MLM zyskał w Twoich oczach 🙂