Opalamy się z dermokosmetykami
Przyszło sobie lato. Tak po prostu. To co? Opalamy się?
Jeszcze się wiosna nie zdążyła pokazać na dobre, bo przecież jakieś dwa tygodnie temu chodziliśmy w zimowych kurtkach, a tu już trzeba walczyć z upałem 34-stopniowym.
Jak żyć, ja się pytam? Jak żyć?
No nic, trzeba się zacząć przystosowywać.
W mieście łatwo nie jest.
Rok szkolny ciągle trwa, więc i możliwości ograniczone, ale pierwsza kąpiel już zaliczona.
Nie powiem, żeby należała dla mnie do najprzyjemniejszych, bo jestem lekko przewrażliwiona na punkcie higieny i czystości takich miejsc publicznych. m
Może jednak powinno to wyglądać lepiej pod tym względem niż wygląda.
Dlatego miejskie kąpielisko na pewno następnym razem zamienimy na miejski basen.
Woda tam co prawda zawsze lodowata, nawet przy 30-kilku stopniach na zewnątrz, ale jest czysto i komfortowo.
Czyste przebieralnie, łazienki, czyściuteńka woda, kilka basenów.
Co kto lubi. Można skorzystać z leżaczka, jest gastronomia.
Ale nie o tym chciałam pisać a propos lata, które nas w tym roku zaskoczyło, bardziej chyba niż ostatnia zima.
Chciałam o tym, że gorąco, słońce pali i trzeba się przed nim chronić.
Głowa, to wiadomo – chusteczka, czapeczka, kapelusik, co kto lubi.
Warto, warto. Może nie zawsze wygodnie, ale dużo bezpieczniej.
Podczas pielgrzymki nie wyobrażam sobie na przykład iść z odkrytą głową.
Jednak większy kłopot to skóra. Bo można ją łatwo poparzyć, nawet wtedy, kiedy z założenia wcale się nie opalamy.
Na skórę przed opalaniem balsamik z filtrem
Mam w domu kupiony jeszcze ubiegłego lata tzw. balsam do opalania.
Termin ważności nie minął, można go używać.
I jeszcze rok temu użyłabym go i kazała bym się nim wysmarować dzieciom, ale dzisiaj będę musiała go wyrzucić.
Dlaczego?
Dlatego: Aqua, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Octocrylene, Cetearyl Isononanoate, Octyldodecanol, Glycerin, C12-15 Alkyl Benzoate, butylmethoxydibenzoylmethane, Cetyldimethicone, Lauryl Glucoside, polyglyceryl-2-dipolyhyrdoxystearate, Tocopheryl Acetate, Panthenol, Carbomer, Acrylates C10-C30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Parfum, Sodium Hydroxide, Disodium EDTA, Methylparaben, propylparaben. phenoxyethanol, Benzoic Acid
Nie będę się powtarzać, żeby Was nie zanudzać wciąż tym samym.
Odsyłam do jednego z moich wpisów poświęconego składom kosmetyków, lub do poszukania w Sieci informacji na ich temat.
Wystarczy, że sprawdzicie tylko te zaznaczone na czerwono.
Ja postanowiłam, że już więcej nie będę ich używać. Ani ja, ani moja rodzina.
W tym akurat kosmetyku, który mam w domu zastosowany jest filtr chemiczny butylmethoxydibenzoylmethane.
W innych mogą być filtry mineralne, np. dwutlenek tytanu.
Mogłoby się wydawać, że filtr mineralny jest lepszy od chemicznego, jednak tytan jest dodawany do kosmetyków w postaci nanocząteczek, co oznacza, że z łatwością przenika przez skórę do naszego krwioobiegu.
W tym roku opalamy się bez używania drogeryjnych kosmetyków.
Co w takim razie w zamian
W zamian postanowiłam wypróbować taki oto naturalny zestaw.
Krem ochronny Organic Life w połączeniu z olejkiem pestek malin – 28 – 50 spf lub marchwi – 38-40 spf, które są naturalnymi filtrami ( powinny być dostępne w każdym sklepie zielarskim)
Ewentualnie, wiem, że niektórzy to robią, można zastosować Serum do ciała Aqua Virtuale
To sobie ładnie wymieszam, przełożę do którejś z naszych organicowych buteleczek, bo nie wszystkie wyrzucam, na wszelki wypadek 🙂 i będziemy się bezpiecznie smarować przed wyjściem na słońce.
Uprzedzam ewentualne zarzuty o to, że taki specyfik jest mniej skuteczny od drogeryjnych stricte „ochronnych”.
Tak, nie będzie działał przez 24 godziny, będziemy się musieli smarować częściej.
No i co z tego?
Posmarujemy się drugi i trzeci raz, jeśli będzie trzeba.
Ewentualnie, uprzejmie donoszę, że w naszym Żółtku roślinnym w składzie znajduje się olej z marchwi. Jednak pojemność żółtka jest dość mała i mimo wydajności, chyba jednak będzie go za mało na rodzinę czteroosobową.
Warto to jednak wiedzieć, bo świetnie się na przykład sprawdza na wysuszone, spierzchnięte wargi.
To nie koniec możliwości, kiedy się opalamy
Do tego zestawu polecam jeszcze Mgiełkę do ciała Organic Life.
W trakcie opalania i po opalaniu, doskonale chłodzi skórę.
A na ewentualne przebarwienia, które się czasami po słońcu niektórym zdarzają Fitoregulator z arniki górskiej lub z nagietka.
Trzeba poświecić chwilkę na przygotowanie zestawu, ale jeśli nasza skóra ma być bezpieczniejsza, to poświęcę tę chwilę.
W końcu nigdzie mi się przecież nie śpieszy 🙂
I tyle.
Pędzę do zielarskiego po olejek.
A dodam jeszcze tylko, że SPF (Sun Protection Factor) określa o ile dłużej możemy przebywać na słońcu bez obawy o pojawienie się rumienia w stosunku do czasu przebywania bez zabezpieczenia się filtrem.
Nie ma więc chyba potrzeby stosowania kosmetyków z SPF 50 na czas pobytu na plaży, bo przecież nikt rozsądny nie spędza w pełnym słońcu 8 godzin.
Gdyby ktoś szanownych czytelników był spragniony większej ilości przydatnych, ciekawych informacji dotyczących kosmetyków i różnych przypadłości skórnych, zapraszam na stronę
DLA ZAINTERESOWANYCH PRODUKTAMI ORGANIC LIFE