
Tajny składnik

Pamiętacie film „Życie jest piękne” i Guida, który w obozie koncentracyjnym robił wszystko, żeby jego synek nie zorientował się o co tak naprawdę chodzi w miejscu, w którym się obaj znaleźli?
Pamiętam z jak mieszanymi uczuciami oglądałam go na początku i jak coraz bardziej mnie przekonywał w miarę oglądania.
Trzeba być wielkim artystą, ale też pewnie wyjątkowym człowiekiem, żeby podjąć się takiego zadania – opowiedzieć o tragedii w sposób zabawny i rozczulający.
Film, o którym dzisiaj chcę napisać, nie jest tak dobry, jak „Życie jest piękne„, ale jest moim zdaniem dobry i podobnie, jak tamten mierzy się z ostatecznym.
Z wielką tragedią, używając śmiechu i poczucia humoru, co stanowi jego wielką zaletę.
Opowiada o największej i najgorszej zmorze naszych czasów, zaraz po ludzkiej głupocie, broni atomowej i terroryzmie.
O raku.
O raku, który jest wszędzie, który wzbudza strach i przerażenie, na którego wciąż ktoś zachorowuje.
Czy o tym można opowiedzieć zabawnie?
Musicie to sprawdzić.
Moim zdaniem zabieg się udał, chociaż, żeby się o tym przekonać, trzeba trochę poczekać i pytać z niedowierzaniem samego siebie: co to za komedia, jeśli się wcześniej przeczytało opis.
Film powstał w kooperacji grecko – macedońskiej. Realia bardzo zniechęcające, takie, od których raczej, przynajmniej Ci, którzy pamiętają jeszcze dawne „dobre czasy” starają się uciec.
Wszystko szare i zimne.
Mieszkanie w bloku, małe pokoje, kuchnia bez okna.
Straszne, brudne, zimne, miejsce pracy. Kłopoty z wypłatą.
Mięśniaki załatwiający sporne sprawy w wiadomy sposób.
Choroba, na leczenie której nie ma środków, nie ma nadziei na ich zdobycie. Nie ma wcale nadziei.
Jest tylko upór i nieustępliwość i ślepa wiara w to, że sposób musi się znaleźć.
I znajduje się.
Trochę przypadkiem, trochę nieoczekiwanie i nie można go nikomu zdradzić na dodatek.
Dziwnie się ten film na początku ogląda.
Jesteśmy przyzwyczajeni do ładnych obrazków w filmach amerykańskich. Do wymuskanych bohaterów.
A tu nic z tych rzeczy.
Nic ładnego się tu nie znajdzie.
Ani w ludziach, ani w ich języku, ani w ich otoczeniu.
Wszystko w stanie jakiegoś rozkładu.
Brudne, zakurzone, walące się, łącznie z relacjami międzyludzkimi.
I tylko ta wiara syna i jego miłość do ojca, która ten cały brud spycha na dalszy plan.
I dzieje się wszystko bez fajerwerków, bez scen wyciskających łzy, bez sentymentalnej, ani monumentalnej muzyczki.
Dzieje się tak po prostu.
I dobrze się ten film ogląda z minuty na minutę, tak po prostu.
Na marginesie, „Tajny składnik” wpisuje się trochę w dyskusję na temat metod leczenia raka i innych poważnych chorób, chociaż pewnie prawdopodobnie nie rości sobie takich praw.
Można go obejrzeć na HBO GO
Sprawdźcie czy się Wam spodoba.


Jeden komentarz
Pingback: