morze
Archiwum bloga

Znów będą wakacje

morze
foto: Pexels

Dzisiaj będzie trochę prywaty.
Bo człowiek musi się po prostu czasem komuś  wygadać.
Mam nadzieję, że nie weźmiecie mi tego bardzo za złe.

Koniec roku szkolnego to nie jest łatwy czas.
Zarówno dla dziecka, jak i dla rodzica.
Zwłaszcza, jeśli ma się, poza szkołą, inne obowiązki.
No, a my mamy.

Szkoła Muzyczna 

Po pierwsze egzamin promocyjny do trzeciej klasy w szkole muzycznej.
Ciężko było. Strasznie się mojemu dziecku w tym roku nie chciało ćwiczyć.

Grać na skrzypach lubi, może nawet uwielbia, kiedy już zacznie…Wtedy potrafi grać nawet godzinę i dłużej.
Problem tylko w tym, żeby ją namówić do ćwiczeń.
Bo zawsze są jakieś ważniejsze sprawy: rysunek do dokończenia, pooglądanie bajki, zabawa z siostrą.

Argumentów użyłam chyba wszystkich możliwych, a i  tak często był płacz i pretensje.
A potem przeprosiny i: mamo, warto było.

No cóż, łatwo nie jest, ale dobrze, że jest tak, a nie inaczej.

Skończyło się piątką na egzaminie.
Szczerze – byłam zaskoczona. Nie spodziewałam się, słuchając jak ćwiczy w domu.
Moja córcia jednak znów mnie zaskoczyła. Potrafi się spiąć, skupić, opanować emocje i tremę. No i ma genialną pamięć.
Nie brzmi to zbyt skromnie, ale wypadła naprawdę dobrze.
Jestem dumna.
Z Leniem walczymy nadal.

Zespół – pełen sukces 

Oprócz szkoły muzycznej były występy z Zespołem Pieśni i Tańca Opole.
Tych zajęć moje dziecko nie chce odpuścić, bo to uwielbia, no i ma przyjaciółki, z którymi nie ma okazji spotkać się gdzie indziej.
Przez cały rok co tydzień, a czasem dwa razy w tygodniu, jeśli akurat wypadała lekcja w szkole muzycznej ( bo zajęcia zachodzą na siebie) jeździłyśmy – we trójkę, z młodszą siostrą jeździłyśmy na  3- godzinne zajęcia.
Łatwo nie było – ja w zasadzie w domu tylko spałam, bo nawet zjeść nie było czasu.

Na koniec roku występ za występem, a najpierw próby, na których bezwzględnie trzeba było być.
No, ale warto było, bo było pięknie, a dzieciaki szczęśliwe.

Pora odpocząć, czyli wakacje

To jeszcze nie koniec, bo zaliczyliśmy występ w szkole – wiersze, piosenki, ciasteczka, czeka nas występ w przedszkolu.
Jeszcze ostatnie wycieczki, na które trzeba przygotować, nie zapomnieć o Aviomarinie, chusteczkach, nakryciu głowy…

Do tego dochodzi cała logistyka niezbędna do zorganizowania co do dnia i godziny, praktycznie całych wakacji – żeby starczyło urlopu, żeby był ktoś, kto odbierze na czas z półkolonii, żeby zarezerwować pokój nad morzem…

I nareszcie będą wakacje.

Czy ja zdołam odpocząć?
Może trochę? Zostanie mi przecież tylko dowiezienie i odebranie córci z półkolonii, a potem wspólny wyjazd  nad morze.

Bez względu na wszystko czasu będzie więcej.
Na rozmowę, na wspólne czytanie, wyjścia na basen, rolki, rower, na bycie razem po prostu.

Prawdopodobnie trochę to wygląda, jakbym narzekała. Pewnie tak, ale to po prostu zmęczenie.
W ogólnym rozrachunku uważam, że było warto i na razie, póki dziecko jest szczęśliwe, nic nie zmieniamy.

Pomimo, że jestem naprawdę bardzo zmęczona, że czasem zastanawiam się czy to nie przesada, czy nie jest tego wszystkiego za dużo, to jednak widzę, że to ma wszystko sens.
A podstawowy plus tych wszystkich zajęć, dla mnie, mamy, obok tego, że moja dziewczyna się wspaniale rozwija i uczy się organizacji swojego czasu, jest taki, że nie ma czasu na głupoty.

Nie gania bez opieki po mieście w krótkich majtkach, kiedy jest zimno. Nie wdrapuje się na wysoki mur, jak koleżanki, nie gania za starszymi chłopakami, nie gra w nieodpowiednie dla niej gierki, itp. itd.
Nie ma czasu, żeby się nudzić.

Pora więc zregenerować siły ( to dotyczy tylko mnie, bo dziewczynom wystarcza pół godziny po dniu pełnym wrażeń i mogą zaczynać od początku swoje przygody).
Pora na wakacje.
Huuura!!!

 

3 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *