To jest moje zdanie
Ja nie jestem ministrem, dlatego wolno mi powiedzieć to, co chcę. „Czarny marsz” to według mnie sprawa niepoważna.
Nie uważam, że problem nie jest poważny, uważam, że niepoważna jest, a właściwie była, forma.
W poniedziałek siedzę w pracy i słucham radia.
A tam: ubierz się na czarno i idź, pomóż swojej kobiecie.
Albo: co dzisiaj ubrałeś czarnego, żeby pokazać, że jesteś z protestującymi kobietami?
I tym podobne teksty.
Teksty, które widziałam na unoszonych ochoczo przez protestujące i protestujących celebrytów też raczej do poważnych nie należały. Poważne, bardzo poważne, były miny strojone do wspólnych selfie.
A czego dotyczy ten niezwykły, jedyny w swoim rodzaju, pierwszy i groźny happening?
Tego, żeby każda z nas mogła zabić dziecko, którego nie chce.
Uważam, że temat tak poważny nie powinien być roztrząsany w taki sposób.
Organizatorzy zorganizowali dla uczestniczek pokaz gotowania i inne atrakcje. Tak słyszałam, nie widziałam, bo nie byłam. Może to nieprawda, a media dolewają oliwy do ognia?
Nie chciałam się wypowiadać na ten temat. Nie chcę się stawiać w jakiejkolwiek roli, skoro nie wiem, jak to jest być w sytuacji, kiedy lekarz mówi: pani dziecko nie przeżyje, albo będzie chore, lepiej teraz pozbyć się ciąży.
Nie wiem, jak to jest nosić pod sercem owoc gwałtu i nie wiem, co się wtedy czuje.
Nie wiem, jak to jest mieć wybór: ja, albo dziecko.
Wiem, że lekarze często się mylą, a pierwsze diagnozy okazują się nietrafne.
Wiem, że moja mama postanowiła urodzić moją siostrę, chociaż lekarz powiedział: umrze pani, jeśli uprze się pani, żeby rodzić.
Wiem, że rodzice Zuzi, Kajtka, Lenki i innych dzieci nie oddaliby ani jednego dnia walki toczonej od lat, chociaż łatwiej byłoby im wszystkim, gdyby Zuzi, Kajtka, Lenki nie było.
Wiem, że tata Kubusia dałby wszystko, żeby móc wciąż o niego walczyć i że Kuba mimo swojej strasznej choroby pomógł wielu ludziom odnaleźć sens.
Czy uśmiechnięty Kubuś wolałby nie żyć? Już go nie zapytamy.
Wiem, że nie moglibyśmy być dumni i pełni podziwu, gdyby rodzice wielu spośród niepełnosprawnych sportowców niedawno zakończonej paraolimpiady zdecydowali się kiedyś na mniejsze zło.
Wiem, że rodziny chorych dzieci są w większości przypadków pozostawione same sobie i tym problemem trzeba się zająć bardzo poważnie.
To jest problem, to powinno być przedmiotem prawdziwej, wielkiej troski.
Nie wiem, co zrobiłabym, gdybym to ja usłyszała straszne słowa, gdybym musiała decydować.
Chcę wierzyć, że podjęłabym dobrą decyzję, ale nie byłam w takiej sytuacji, mogę to sobie tylko wyobrażać.
Dlatego nie oceniam i nie będę oceniała nikogo, kto zdecydował o usunięciu ciąży. To sprawa tak delikatna, że cały ten jazgot jest po prostu, moim zdaniem, nie na miejscu.
Że chodzi kobietom o ich prawa? Zgoda, niech się ich domagają, ale ktoś musi się przecież upomnieć też o prawa tych, którzy tego sami nie są w stanie zrobić, a są całkowicie bezbronni.
Tu nie chodzi o coś. Tu chodzi o Człowieka, którego trzeba chronić.
Tu musi być kompromis wypracowany w ciszy i wzajemnym szacunku, nie na ulicy pośród wrzasku i rechotu.
O co właściwie chodziło w „czarnym marszu”?
Z tego, co usłyszałam nowa ustawa ma spowodować, że kobiety, które poronią, staną się obiektem śledztwa. Nie będą diagnozowane właściwie i będą umierały.
Czytałam na ten temat kilka dramatycznych tekstów.
Podobno ustawa ma zabraniać usuwania ciąży, które są następstwem gwałtu?
Jak wcześniej pisałam, nie interesowałam się nigdy tym tematem ( no tak jakoś mam, że nie wszystkim się interesuję), więc nie znam szczegółowo obecnie obowiązującej ustawy, ale chociaż starałam się nie zajmować tym i teraz, bezustannie byłam bombardowana informacjami o proteście.
I zewsząd spoglądały na mnie zatroskane, smutne twarzy znanych aktorek i dziennikarek i kogo tam jeszcze.
Postanowiłam więc zajrzeć do projektu nowej ustawy, żeby się zorientować o co ten hałas.
Znalazłam ten tekst. KLIKNIJCIE, żeby przeczytać.
I być może ja jestem za głupia, żeby zrozumieć, zawsze miałam kłopot z czytaniem ustaw wszelakich, ale jednak zakładam, że trochę rozumu mam.
Nie wiem, gdzie w tekście ustawy są te wszystkie podnoszone przez protestujące zarzuty.
Gdzie jest mowa o odmowie badań prenatalnych?
Gdzie jest mowa o karaniu za poronienie?
Gdzie jest mowa o narażeniu matki na donoszenie ciąży, która może zagrażać jej życiu?
Przepraszam, ja tego tu nie widzę.
Znalazłam podczas poszukiwań tekst odpowiadający na stawiane przez protestujących zarzuty. PRZECZYTAJCIE, jeśli macie ochotę. Źródło dla niektórych może mało wiarygodne, ale wydaje mi się, że informacje bezstronne.
I jeszcze na koniec jedno. Jednym z haseł, które widziałam na zdjęciach z demonstracji było sławetne: MOJE CIAŁO – MÓJ WYBÓR.
To mnie zawsze zastanawia.
Rozumiem, moje ciało. Mogę sobie zrobić tatuaż.
Moje ciało, mogę się spaść, jak prosiak, bo lubię, mogę się zagłodzić, bo chcę wyglądać, jak szkielet.
Moje ciało, mogę się pociąć, mogę się nie myć, mogę wylać na siebie litr perfum, bo tak lubię, mogę sobie pomalować włosy na zielono.
Ale moje ciało, mogę zabić bezbronnego człowieka???
Czy na to może być zgoda?
Skoro powinnam zareagować, kiedy ktoś na ulicy daje klapsa swojemu niesfornemu dziecku, dlaczego mam nie reagować, kiedy ktoś chce dziecko zabić, bo go nie chce?
Nie chce dlatego, że któregoś szalonego wieczoru lub nocy popełnił błąd?
Skoro wszyscy jesteśmy wyposażeni w ten sam zestaw: rozum, serce, wolna wola, sumienie, to wszyscy w równym stopniu odpowiadamy za swoje czyny.
Tego uczymy nasze dzieci, prawda?
Popełniłaś błąd? Zdarza się, ale trzeba teraz ten błąd naprawić, wziąć odpowiedzialność.
Dlaczego za swój błąd chcesz ukarać kogoś, kto nie jest w stanie się obronić?
Kogoś, kto nie prosił się na ten świat, a znalazł się na nim za Twoją przyczyną?
Nie chcesz tego dziecka?
Zdarza się, ale są inni, którzy będą je chcieli.
Jest mnóstwo ludzi, którzy je pokochają i dadzą serce i dom.
Dlaczego miałabyś to zrobić? Dlaczego je urodzić?
Bo jesteś Człowiekiem.
I nie jesteś na świecie sama i nie żyjesz tylko dla siebie.
Moje ciało, mój wybór to dla mnie nic innego jak tylko wybór czy zdecyduję się pójść z kimś do łóżka, biorąc pod uwagę możliwość zajścia w ciążę czy nie pójdę.
Czy się ewentualnie przed niechcianą ciążą zabezpieczę czy nie.
Taki jest WYBÓR. I jest tylko w tym momencie.
Bo dotyczy tylko i wyłącznie mnie i mojego ciała.
Potem jest odpowiedzialność za własne czyny lub jej brak.
Rozumiem, że nie chcemy, żeby ktoś decydował za nas.
Że nie chcemy, żeby rząd, państwo wchodziło w nasze życie z butami.
Rozumiem też, że jednak są kwestie, które trzeba zabezpieczyć.
Tak, jak jako społeczeństwo nie pozwalamy na samosąd i chronimy nawet najgorszego zbrodniarza, podobnie, jako społeczeństwo powinniśmy zadbać o życie najbardziej bezbronnych i niewinnych.
Dlatego trzeba rozmawiać, a nie wrzeszczeć i obrażać się nawzajem.
Tak całkiem na marginesie, to przez protestujące panie, nie byłam w stanie zawieźć mojej córki na lekcje do szkoły muzycznej, bo zablokowały całe miasto.
I to mi się bardzo nie podobało, bo ja przecież mam prawo do tego, żeby spędzać czas tak, jak ja chcę, a nie tak, jak ktoś mi narzuca, prawda?
****************
Aż się boję tego, co możecie pisać, ale czasem jest taki moment, kiedy trzeba otwarcie powiedzieć, co się myśli.
Jak jednak zauważyliście, poza drobną złośliwością na początku tego tekstu, nie ma tu agresji, dlatego proszę bądźcie w swoich komentarzach delikatni, bo ja bardzo się przejmuję, kiedy ktoś zwraca się do mnie niezbyt grzecznie:-)
4 komentarze
Design Your Home with me
Tak mało tak rozsądnych głosów w Internetach ( jak Twój) . Też byłam zażenowana tym co się działo ostatnio na facach i innych wokół „czarnego marszu”. Byłam zażenowana oglądając niektóre zdjęcia , czytając hasła na transparentach i byłam zażenowana pytaniami znajomych czy idę z moimi dziewczynkami ( lat 4 i 9 !) na marsz. Ja moim dzieciom boję się o sprawach wiary mówić , bo czuję się w tym temacie zupełnie niekompetentna ( choć pytają mnie często) a mam je na czarny marsz prowadzać? To sprawa tak jak piszesz niezwykle delikatna i tak trudno zająć stanowisko a „dzięki ” czarnemu marszowi zyskała tak chamską ( sorry, ale dla mnie tak to wszystko wyglądało) otoczkę. Wstyd by mi było przed moimi dziewczynami.
admin
Wiesz, właśnie te kobiety, które są mamami najbardziej mnie chyba dziwią. Nie mam pojęcia, jak dzieciom można wytłumaczyć, po co się bierze udział w czymś takim. No, cóż każdy ma prawo do własnych wyborów, chociaż czasami, jak się człowiek wypowiada trochę inaczej, to nie do końca jest o tym przekonany :-), to jest ta sławetna tolerancja. Najgorsze, że to nie koniec, zanosi się na kolejne demonstracje już niedługo, podejrzewam jeszcze ciekawsze, bo panie zachęcone powodzeniem i zainteresowaniem pierwszym marszem i przekonane o swojej misji, pewnie się rozkręcą. Ciekawe mamy czasy, jednym słowem.
Agnieszka Przybyszewska
Bardzo dziękuje Pani za odwagę, mądre słowa wobec zalewu jazgotliwej głupoty
Za bloga.
Jestem mamą a w moim najbliższym otoczeniu szczęśliwie przyszło na świat kilkoro dzieci, co do których „powstały wątpliwości” . Głownie w lekarzach. Nie wszystkie są pełnosprawne, wszystkie są kochane.
Dziękuję i pozdrawiam
Agnieszka
admin
Ja również serdecznie pozdrawiam i dziękuję bardzo za te miłe słowa. I życzę siły i mnóstwa miłości tym cudownym rodzicom i dzieciom, o których Pani pisze.