-
Koncert. Byłyśmy w filharmonii
Muszę się przyznać do czegoś, chociaż się wstydzę. Jestem muzycznym analfabetą. Mam w tym przypadku na myśli muzykę klasyczną, którą w moim przekonaniu, każdy kulturalny człowiek powinien chociaż po części znać. A ja nie znam. Ja potrafię odróżnić Mozarta od Bacha, Szymanowskiego od Chopina. Może przesadziłam, Chopina trochę jednak kojarzę. I to by było na tyle.
-
Dobry nauczyciel to skarb
Mało ostatnio piszę o moich Królewnach, bo po prostu nie za bardzo wiem jak. To już teraz duże dziewczyny. Starsza jest nastolatką od dwóch lat, z czego jest niemożliwie dumna i czym mnie, w zależności od okoliczności, doprowadza do śmiechu albo do szewskiej pasji. Młodsza miała bardzo trudny czas, który na szczęście powoli odchodzi do historii, choć opornie mu to idzie. Żeby nie zdradzać szczegółów, bo to jednak trudne i intymne sprawy, w jej życiu była toksyczna osoba, która mocno dała jej w kość, zanim ja się w ogóle zorientowałam. Pozbyłyśmy się jej, ale wiązało się to ze sporymi zmianami dla Królewny, których ona z założenia nie lubi. Wychodzimy na…
-
Zmęczenie, radość i pełna widownia. Oklaski, oklaski, oklaski
Ostatnio odbywały się w naszym domu poważne rozmowy na temat przyszłości córki w szkole muzycznej, między innymi, a już 5 marca mogliśmy po raz kolejny podziwiać szkolną orkiestrę, w skład której, jako trzecie skrzypce ta sama córka, wchodzi. Minął już rok od przedstawienia „Dziadka do Orzechów„. Tym razem orkiestra i Teatrownia działająca przy naszym teatrze dramatycznym pracowali wspólnie nad „Peer Gyntem” Henrika Ibsena z muzyką Edwarda Griega
-
Koncert charytatywny czyli kto tu komu pomaga
Zostałam ostatnio poproszona o „pomoc” przy organizacji koncertu charytatywnego, który miał się odbyć w szkole muzycznej. Ten cudzysłów jest tu specjalnie postawiony, bo wyrażenie zgody na ustawienie się z puszką, do której ludzie z uśmiechem od ucha do ucha wrzucają, wcale nie groszaki, trudno moim zdaniem nazywać od razu szumnie pomocą.
-
Pozwól sobie na chwilę luksusu – idź na koncert
Myślę, że najwspanialszym „wynalazkiem” człowieka jest muzyka. Tak, wiem, że zdobywamy kosmos. Że za chwilę niektórzy będą mogli wymienić sobie każdą część ciała i żyć w nieskończoność. Inni umrzeć w dowolnie wybranym momencie. Właściwie to już mogą. Coraz szybciej jeździmy i coraz wyżej latamy samolotami. Niektórzy już nawet latają czy fruwają bez samolotów. Nie wiem, jak się to cudo nazywa. Skafander, w którym, kiedy rozłoży się ręce, to wygląda, jakby się miało skrzydła. Tworzymy roboty, które zaczynają za nas myśleć. Panowie niedługo, ci którzy zechcą oczywiście, będą się mogli obejść zupełnie bez żywych kobiet i zastąpić je lalkami. Nie wierzę, że to piszę, kompletne science fiction. Jest całe mnóstwo wynalazków,…
-
Wyjątkowy „Dziadek do orzechów”
Są tacy ludzie pośród nas, którym zresztą po cichu zazdroszczę tej wewnętrznej siły, której u siebie nie dostrzegam. Którzy potrafią zrobić COŚ właściwie z niczego. Coś, co wydawałoby się, jest niemożliwe. Bo trzeba by zaangażować tylu ludzi i jak tu zgrać wszystkie terminy? Bo kasy nie ma. Bo gdzie my to zrobimy i jak to wszystko właściwie ogarnąć?
-
Zmiany, zmiany, zmiany
Kiedyś pisałam o dylematach związanych z graniem mojej córki. Dziś to już 5 klasa i wygląda na to, że wszystko się właśnie wyjaśniło. Jeszcze w ubiegłym roku byłam niemal pewna, że będziemy rezygnować ze skrzypiec. Dzisiaj widzę, że te skrzypce to wielka miłość mojego dziecka. Jak niewiele, a zarazem wiele potrzeba do tego, żeby człowiek poczuł się szczęśliwy.
-
Młodsza siostra
teraz pobaw się cichutko poczytaj sobie książkę, albo ja Ci poczytam, jeśli chcesz chodź porysujemy sobie ułóż puzzle. słyszysz, Ania gra, nie możemy jej przeszkadzać. Nigdy nie pisałam o młodszej Królewnie w kontekście gry na skrzypcach starszej. Dzisiaj będzie kilka słów o dzielnej młodszej siostrze.