-
Tajny składnik
Pamiętacie film „Życie jest piękne” i Guida, który w obozie koncentracyjnym robił wszystko, żeby jego synek nie zorientował się o co tak naprawdę chodzi w miejscu, w którym się obaj znaleźli? Pamiętam z jak mieszanymi uczuciami oglądałam go na początku i jak coraz bardziej mnie przekonywał w miarę oglądania. Trzeba być wielkim artystą, ale też pewnie wyjątkowym człowiekiem, żeby podjąć się takiego zadania – opowiedzieć o tragedii w sposób zabawny i rozczulający.
-
O pobycie w szpitalu i nie tylko
Naszą szpitalną przygodę poprzedził tydzień pełen zawrotów głowy i nudności starszej Królewny. Zupełnie nie wiedziałam co robić. Lekarz rozkładał ręce, podstawowe badania niczego nie wykazywały, a dziecko nie było w stanie funkcjonować. Ponieważ neurolog, do którego zostałyśmy skierowane mógł nas przyjąć dopiero pod koniec wakacji, prywatnie też nie udało się umówić wizyty natychmiast, pani doktor zdecydowała się skierować nas do szpitala na oddział neurologiczny. Miało być szybko i sprawnie, bo na ten oddział przyjmowanych jest niewiele dzieci.
-
Początek roku, wychodzimy na prostą
A ja tak wypadłam świątecznie i chorobowo z obiegu, że zupełnie zapomniałam, że dzisiaj był poniedziałek 🙂 I że według ustalonego przez samą siebie planu powinnam dzisiaj zamieścić tutaj jakiś mądry post. Wybaczcie. Mam w domu szpital i na dodatek sama też jeszcze nie doszłam do siebie po kilku ostatnich, ciężkich dniach. Nie wiem, jak to jest – czy te wirusy coraz trudniejsze do pokonania czy ja jakoś z wiekiem gorzej je toleruję, ale zauważyłam, że od jakiegoś czasu choruję co prawda rzadko, ale tak konkretnie. Że ciężko mi dojść do siebie. Nie mówiąc już o samej fazie chorowania. Bo to po prostu jakaś masakra, że się tak poetycko wyrażę…
-
Obyśmy zdrowi byli
Czuję się czasami bezsilna. Bezradna i bezsilna. A czasami zrozpaczona tym, że po raz kolejny muszę walczyć o coś, co wydawałoby się powinno być oczywistością.