Adwent – mój dzień 8
12 grudzień, wtorek
Znowu pochmurno 🙁 brr.
Wiem już jakie jest moje kolejne „zadanie” – walka z ogarniającym mnie znowu przygnębieniem.
Nie marudzić, nie narzekać.
Zaufać, zaufać, zaufać.
To, co dziś doprowadzi do dobrego. Na pewno.
Nic się nie udało, bo trzeba było z lekka podrasować sukienkę na egzamin Królewny. Dlaczego nie powiedziała mi o tym wcześniej? Bo zapomniała. I już.
Ja i robótki ręczne raczej się nie spotykamy i nie lubimy się.
Zajęło mi to dzierganie pół nocy, rano zaspałam, spóźniłam się do pracy.
Udało mi się nie wpaść w panikę, bo się po drodze pomodliłam.
I już oczywiście po głowie mi się plącze: mam dość, znowu to samo, po cholerę mi to wszystko.
Dlatego stanowczo oświadczam, że nie zamierzam się temu poddać. Ani dziś, ani jutro, ani wcale.
Tak, wciąż mi się nie udaje, ale w końcu się uda.
Lepiej poszukać rozwiązania niż wciąż roztrząsać porażkę.
Nie narzekam, ufam. Także sobie.