Archiwum bloga

Dziecięce wspomnienia

„Dwudziestolatki, dwudziestolatki to ja i Ty…” śpiewa moja młodsza córka.
Starsza na to: nie, to nie tak, źle śpiewasz.
Ja na to: a skąd Wy znacie tą piosenkę? Z reklamy…Przytoczony króciutki fragment pochodzi z piosenki Czerwonych Gitar, którą ja pamiętam ze swojego dzieciństwa. W ogóle pamiętam mnóstwo kawałków tego zespołu, bo moja mama uwielbiała Czerwone Gitary.
Mam wspaniałe wspomnienia. Krótkie przebłyski czasami, które uruchamiają cały film w mojej głowie.
Światło wpadające przez okno do pokoju, firanka powiewająca na wietrze, zapach bzu, jakiś fragment piosenki usłyszany w radio, smak truskawek ze śmietaną (tak, niezdrowo, ale takie przecież smakowały najbardziej).

Cudowny czas, spokojny. Miałam szczęście, bo miałam wspaniały dom.
Były i trudne chwile, ale zostały w większości tylko te dobre i piękne. Brakowało nam mnóstwa rzeczy, które dzisiaj dzieci mają na wyciągniecie ręki i mimo to byłyśmy z siostrą szczęśliwe.
Mam nadzieję, że moje dzieci będą mogły tak samo powiedzieć o swoim dzieciństwie, że było cudowne.
Zastanawiam się tylko, jakie będą miały wspomnienia.

Moje dzieciństwo upłynęło jeszcze w czasach, kiedy nie istniały reklamy. W telewizji pomiędzy filmami  i programami nadawano piosenki, albo filmiki z ładnymi widoczkami. W radio słuchało się muzyki, nawet i ludowej i powieści  w wydaniu dźwiękowym. Nudy, co:-) Mnie się podobało.
Dzisiaj nie można zobaczyć nic, żeby nie zaliczyć 20 reklam po drodze. Wplotły się w nasze życie na stałe.
Ja jestem w stanie odwrócić się i wyjść, potrafię się wyłączyć, nie słyszeć, ale dzieci tego nie potrafią.
I chyba nawet nie chcą.

Dzieci traktują to, co widzą z pełną powagą i wierzą w to, co mówi im reklama. Powtarzają teksty z reklam i śpiewają piosenki z reklam.
Czy to dobrze? Pewnie nie można tego ocenić. Tak po prostu jest. Można by nie oglądać telewizji, ale należymy do ludzi, którzy nie lubią przesady, są tam programy czy filmy warte obejrzenia, a dzieciaki mają o czym pogadać z koleżankami, dlatego telewizor ciągle jest w naszym domu.

I codziennie tłumaczymy dzieciom, że to, co w reklamie to najczęściej nieprawda: pan nie frunie na parasolu, a małpki w grze nie skaczą po gałęziach itd. itp
I odnajduję „Dwudziestolatków w Internecie”, bo płyty nie posiadam, żeby dzieci wiedziały czego słuchała kiedyś babcia i mama. Podobało im się, może będzie im się inaczej kojarzyć? Nie tylko z reklamą?
Bo żal mi właśnie tych wspomnień. Smutne by to było, gdyby na dźwięk pierwszych taktów „Dwudziestolatków” czy jakiegokolwiek innego utworu, moim dzieciom stawała przed oczami taka czy inna reklama.
Mnie byłoby smutno.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *