Jeśli zabraknie człowieka
Żyjemy sobie każdy po swojemu.
Każdy po swojemu próbując nadążyć za zmianami, dopasowując się, wybierając swój sposób na życie.
Radzimy sobie różnie, ale jakoś się w większości przypadków odnajdujemy w tym szalonym, pędzącym na oślep świecie.
Ja też tak mam, chociaż czasami mnie samą to dziwi.
Aż tu któregoś dnia, podobnego, jak dwie krople wody do poprzedniego, staje nam na drodze ktoś, z powodu kogo wszystko na chwilę się zatrzymuje.
Trzy spotkania
Staruszka kiwnęła na mnie ręką, żebym się nachyliła i wyszeptała:
– Tu trzeba uważać, wie pani. Tu tacy młodzieńcy chodzą i wyciągają towary z koszyka. Tak.
Dwie minuty później, kiedy znalazłam się obok niej po raz drugi, po raz drugi kiwnęła na mnie ręką, a kiedy się nachyliłam, szepnęła dokładnie tak samo, jak poprzednio:
– Tu trzeba uważać, wie pani. Tu tacy młodzieńcy chodzą i wyciągają towary z koszyka. Tak.
I odeszła drobniutkim kroczkiem do kolejnej półki, przy której się zatrzymała i długo stała patrząc w jeden punkt, jakby się nad czymś głęboko zastanawiając.
Malutka i krucha, elegancka w swoim zniszczonym ubraniu.
– Przepraszam Panią, to jest… to jest…
– To jest pizza – zatrzymałam się z tą pizza w ręku, czekając, że jeszcze będzie chciała o coś zapytać.
– Aha… zawiesiła głos, spuściła głowę i odwróciła się udając, że szuka czegoś w lodówce.
Kiedy ją później przez chwilę obserwowałam, podeszła jeszcze z jakimś pytanie do dwóch innych osób i długo chodziła po sklepie, jakby bez celu.
Na oko bardzo starszy pan opierający się na chodziku prosi mnie w sklepie o pomoc.
– Czy mogłaby pani podać mi ten jogurt i powiedzieć ile kosztuje tamten ser? – uśmiecha się, jak dziecko i tłumaczy – Nic nie mogę z tej odległości przeczytać.
Podaję jogurt, odczytuję cenę, pan bardzo mi dziękuje i mówi
– Wie pani, kiedy żyła jeszcze moja żona, razem robiliśmy zakupy i jakoś to było. Teraz muszę sobie radzić sam.
Macha ręką, ale nie przestaje się uśmiechać i mówi mi, że jestem bardzo miła.
Na moje pytanie czy chciałby, żebym mu pomogła, odpowiada, że jakoś da sobie powolutku radę.
Puk, puk, jest tam kto?
Tych troje ludzi i całe mnóstwo im podobnych już nie nadąża za światem.
Zwykłe dla nas sprawy, zwykłe, codzienne czynności, nad którymi my się nawet nie zastanawiamy, są dla nich wyzwaniem.
Podejrzewam, że zmiana ustawienia towarów w sklepie, która mnie niesamowicie zawsze wkurza i tylko tyle, dla nich może być katastrofą.
Żyją we własnym świecie, ale niektórzy chyba czują się w nim, jak w więzieniu.
Wychodzą z domu po to, żeby spotkać kogoś, kto chociaż przez moment poświęci im trochę uwagi zanim pobiegnie dalej.
Kiedyś podałam pewnej pani otwartą foliówkę, bo chciała wziąć kilka jabłek i przez kilka minut walczyła z tym cholerstwem, które nigdy nie chce się otworzyć.
Obserwowałam ją jakiś czas i w końcu podeszłam.
Myślałam, że po pierwszym zdziwieniu, rzuci mi się na szyję.
Innym razem pewna staruszka dosiadła się na ławkę do mnie i do Marysi, kiedy jadłyśmy lody, żeby powiedzieć, że pogoda jest ładna i zapytać czy lody dobre.
Niektórzy z nich tylko patrzą na nas, jak biegamy i czasem nawet nie próbują poprosić o drobną pomoc.
Nic nie rozumieją, nie potrafią posługiwać się tymi wszystkimi technologicznymi nowinkami.
Nie potrafią odczytać maleńkich literek na opakowaniach.
Dziwią się, że ludzie w słuchawkach nie słyszą, co do nich się mówi.
Nie zdążają przejść przez ulicę na zielonym świetle.
Przyglądam im się czasem. I zawsze mnie to porusza, że trzeba im tak bardzo niewiele.
Czas, uwaga, uśmiech, jakiś zwyczajny gest.
Tylko tyle ludziska, tylko tyle.
To co nas czeka?
Już za chwilę też być może taka będę.
Jaki wówczas będzie świat?
Nie przeraża Was wizja myślących za nas robotów, wszechobecnych automatów, chipów, zegarków planujących za człowieka, samochodów lepiej wiedzących dokąd jechać?
Przecież nie jestem w stanie za tym nadążyć. Tym bardziej, że tak bardzo tego nie lubię, więc się nawet nie staram.
Jeśli zabraknie człowieka, z którym będzie można pogadać, to kiepsko się w tej przyszłości widzę.
Kiedy to pisałam, przypomniał mi się film, który kiedyś oglądałam. „Equilibrium” z Christianem Bale’em i Emily Watson, pewnie znacie.
Nie macie wrażenia, że zaczynają się pojawiać pewne podobieństwa między naszym światem, a tamtym filmowym?
No to proszę państwa, „…ja wysiadam, na pierwszej stacji, teraz, tu…”, jak śpiewa Anna Maria Jopek i idę w swoją stronę.
4 komentarze
Krystyna M.
Piękne spostrzeżenia na temat starości! Warto zastanowić się, jak widzi świat osoba w podeszłym wieku i zamiast nerwami, złością – zareagować uśmiechem, drobnym gestem pomocy, bo czasami więcej wcale nie potrzeba!
admin
Dziękuję. Myślę, że do tego przede wszystkim trzeba przestać się ciągle śpieszyć. A warto, choćby dlatego, że wszyscy, albo prawie wszyscy, będziemy kiedyś starzy. A przecież dobro powraca 🙂 jak głosi mądrość ludowa.
Lunka1969
Zauważyłaś, że większość z nas, ludzi średniego pokolenia, najczęściej skupia się na..brakach? Posłuchaj jak to brzmi: „Nie mam czasu”, „Nie mam cierpliwości”, „Nie mam ani chwili spokoju”… A potem, siedząc przy szpitalnym łóżku trzymamy rękę odchodzącego ojca czy matki, którym nie zdążyliśmy powiedzieć nawet jednej tysięcznej z zaplanowanych kojących słów.I szepcemy je gdy oni już są nieprzytomni i nie mają szansy ich zrozumieć.A gdy ich już zabraknie, żyjemy w poczuciu żalu i zgorzknienia.No, jak to?Przecież jesteśmy z natury dobrzy, to tylko życie nas przerosło, a doba ma tylko 24 godziny… Czy potrafimy zaplanować te 24 godziny tak aby wykroić z dobry parę minut na zrobienie czegoś dobrego?
Znajoma pani stomatolog raz w tygodniu odwiedza starszą, chorą na stwardnienie rozsianę, staruszkę.Pani znajduje się pod opieką domowego hospicjum, a moja pani doktor jest wolontariuszką tego hospicjum. Pomyśl: zamyka gabinet na pół dnia i idzie pomagać. Mówi, że wtedy czuje się naprawdę człowiekiem.
„Coraz więcej wokół ludzi, o człowieka coraz trudniej”….
Dziękuję, zatrzymał mnie ten tekst. Pomyślę co mogę dać z siebie gdy zobaczę obok bezradność….
Magdalena Forst
Tak, to prawda, z tymi brakami, które zawsze widzimy. Sama tak mam, chociaż staram się być świadoma. W ogóle mam wrażenie, że my wszyscy coraz bardziej gonimy nie wiadomo za czym. Niby powinno być tego czasu więcej, bo mamy w gruncie rzeczy łatwiej z tymi wszystkimi ulepszaczami, a my wciąż mamy więcej i więcej do zrobienia, załatwienia. Jestem na etapie prób zrobienia z tym wszystkim porządku. Trzeba się temu dokładnie przyjrzeć, żeby nie zgubić tego, co najważniejsze.
Pani doktor cudowna, podziwiam zawsze takich ludzi, to jednak nie jest podać reklamówkę, może sama do tego wreszcie dojrzeję.
Mimo to drobiazgi się liczą, dzisiaj przeczytałam to: https://pl.aleteia.org/2017/09/29/skad-ma-pan-ten-odblask-taki-o-staruszce-ktora-spotkala-bohatera/