
Keep calm and stay home
Korona wirus… corona wirus…korona wirus… koniec świata…kara od Boga…Armagedon…spisek…zabierają nam nasze obywatelskie prawa…5 osób w kościele…zwiększyć ilość wiernych podczas mszy…zamknąć wszystkie kościoły…ciemnota i zacofanie…na co komu ta wasza durna spowiedź…odwołać wybory…będziecie mieli krew na rękach…szyjemy maseczki…płyn do dezynfecji za 150 zł…to nie żadna epidemia, ktoś ma sprytny plan i przejmie władzę na światem, kiedy my będziemy siedzieć w domach…jest źle, będzie jeszcze gorzej…zrób zapasy…żywności i papieru toaletowego nie zabraknie…pomagamy sobie nawzajem, jesteśmy solidarni…harcerze, sąsiedzi, żołnierze…zostań w domu…zostań w domu…zostań w domu
wiosna
ćwicz, czytaj, upiecz chleb, przemyśl, wyciągnij wnioski, módl się, nie bądź głupia, wierzysz w te wszystkie aniołki i diabełki…gdzie jest Twój Bóg, rekolekcje z nieba…samotny Papierz, ratunek z nieba
nie masz oszczędności??? jesteś głupia i teraz zginiesz…nie martw się, nie jest tak źle z każdej sytuacji jest jakieś wyjście…setny łańcuszek na watsup
zdalne lekcje? do dupy, nic nie działa, wszystko się zawiesza…dzieci nie wiedzą, co robić, nauczyciele są jak dzieci we mgle
tarcza antykryzysowa? do dupy, sama nie wiem dlaczego, bo jestem przecież głupia, ale po prostu nie tak, za mało, nie tu, nie tam, nie wiem…
świat już nigdy nie będzie taki sam…przybędzie niepotrzebnych ludzi…każdy jest ważny, o każdego będziemy walczyć
co się dzieje z moją dawną przyjaciółką w Parmie
Ciiiiiiichoooo sza
Od dwóch tygodni jestem w domu, mogę pracować zdalnie.
Wychodzę tylko z psem nad Odrę i raz w tygodniu jadę po zakupy.
Z rodzicami i siostrą rozmawiam tylko przez telefon.
Dzieci na zmianę to się kochają i chichrają się za moimi plecami, to się kłócą na śmierć i życie o…no, w sumie to nie wiem o co. Nigdy nie jest cicho i nigdy nie jest nudno. Bardzo współczuję w tej sytuacji jedynakom.
Od tygodnia mają zdalne lekcje.
Raz lepiej, raz gorzej w tym temacie, ale mam wrażenie, że jest coraz lepiej. Żal maturzystów i ósmoklasistów, znowu dzieciaki przeżywają dodatkowy stres.
Są nawet lekcje WF, tylko basen nam odwołali 🙂 Tu było najwięcej kontrowersji, tzn. z WF-em, ale koniec końców wyszło na to, że dobrze, że jest.
W moim domu zdania są podzielone: starsza córka tęskni za „prawdziwą” szkołą, młodsza jest w siódmym niebie i takie lekcje bardzo jej odpowiadają.
Obie tęsknią za koleżankami, a nawet trochę za nauczycielami 🙂
Moje życie, w związku z tym, że od rana pracuję, niewiele się zmieniło – wciąż mam tyle samo obowiązków. Nie mam w nadmiarze wolnego czasu, ale udaje mi się czasami trochę poczytać, obejrzeć film, a czasem nawet trochę pomyśleć, choć staram się tego nie robić zbyt intensywnie.
Te wszystkie informacje, które do mnie docierają wprowadzają potworny chaos w moje głowie.
Sprzeczne wiadomości, czasami niemal prawdy objawione, kategoryczne opinie, jak ta, że: panie ministrze edukacji, nie udało się panu to zdalne nauczanie, oj nie.
No ludzie, przecież nikt nie był na coś takiego gotowy, nie było nigdy takiej potrzeby.
Dobrze, że szkoły na tyle są przygotowane, żeby to w taki sposób wprowadzić, bo przecież jeszcze kilka lat temu o pracowni komputerowej w wielu szkołach nie było mowy.
No nie hula to może tak, jakbyśmy chcieli, ale z dnia na dzień jest lepiej i dzieci i nauczyciele się uczą, ale najważniejsze, że jest dobra wola z obu stron i dużo wyrozumiałości.
U Was jest inaczej?
O spisku ogólnoświatowym, zamachu na pieniądz papierowy to ja nawet nie chcę nic wiedzieć. Bo co ja niby miałabym z tą wiadomością zrobić?
Maseczek brakuje, wina rządu.
Dzisiaj przeczytałam artykuł o tym że już w lutym ci, którzy dzisiaj handlują tym deficytowym towarem, ogołocili wszystkie hurtownie w kraju. Biznesmeni. pożal się Boże.
Oni wiedzieli, a rząd nie? No dziwne, ale z drugiej strony, nie ma na świecie miejsca, w którym nie brakowałoby maseczek, kombinezonów i gogli.
Senat da przedsiębiorcom prawdziwą tarczę antykryzysową.
Co to w praktyce oznacza? Tego nie wie nikt, bo konkretów brak, ale te które są, są niewystarczające według pana marszałka.
A czy nie byłoby lepiej dać przedsiębiorcom już to, co jest przygotowane i potem dalej myśleć, co można poprawić, dodać, żeby lepiej pomóc?
Nie wiem, chyba rzeczywiście jestem na to za głupia.
Z jednej strony ludzie ryzykujący własne życie, z drugiej ludzie ryzykujący z głupim uśmiechem cudze życie.
Z jednej strony ludzie próbujący pomóc w każdy możliwy sposób, z drugiej ci, którzy po prostu muszą mieć dobrze bez względu na skutki – jest słońce, to czemu niby mam siedzieć zamknięty w czterech ścianach? Kto mi karze?
I jeszcze to, nie pamiętam skąd i nie pamiętam czy dokładnie, ale idzie jakoś tak: „bo to depopulacja jest, po co trzymać chorych i starych”. ?!?!?!
Boże, wybacz im, bo nie wiedzą, co wygadują.
Ciiicho sza
Czytam Pismo Św. pracuję, pomagam w lekcjach, lepię pierogi, piekę chleb, gram w Dobble, a jutro w Rummikuba.
Wychodzę z psem i przeganiam, ale nie celowo, kaczki na brzegu rzeki, czytam książkę, rozmawiam z mężem, jemy kolację, odmawiamy różaniec, oglądamy film, wychodzę z psem, idę spać.
Śni mi się, że tonę. I to jest bardzo realistyczny sen.
Czytam Pismo Św. pracuję, pomagam w lekcjach, piekę ciasteczka, jemy pierogi, wychodzę z psem, okropnie wieje, to nie idę brzegiem rzeki, bo jest zimniej, czytam książkę, gramy w Rummikuba, jemy kolację, odmawiamy różaniec, wychodzę z psem, idę spać, śni mi się kwadratowy świat z Minecrafta.
Dziwny sen.
Czytam artykuł o tym , że powinniśmy się wystawić na działanie koronawirusa, bo dzięki temu i tylko temu zdobędziemy odporność na przyszłość. Umiera tylko znikomy procent ludzi, na grypę umiera więcej… Czy to prawda? Skąd mam to wiedzieć? A co jeśli w tym znikomym procencie będę ja, albo mój mąż, albo moje dziecko? Podobno w Belgii zmarła zarażona 12-latka.
A co jeśli to będzie moja mama, albo mój tata – są starzy i nie całkiem zdrowi, ale ich kocham, albo moja siostra, albo przyjaciółka?????
Kto mówi prawdę, co mam robić?
Ciiichooo
Czasami słucham sobie księdza Pawlukiewicza na YouTube, jakie to szczęście, że wciąż można to robić.
I jakoś kilka dni przed jego śmiercią też słuchałam.
Mówił między innymi o tym, jak można się modlić.
Jako jeden ze sposobów polecał usiąść sobie w jakimś kąciku, w którym nikt nie będzie przeszkadzał, zaświecić świeczuszkę i ustawić sobie obrazek Jezusa Miłosiernego i nic nie mówiąc popatrzeć Jezusowi w oczy.
I tak sobie posiedzieć.
I tak sobie zrobię.
Nie chcę się więcej bać.

