Kreacja wariacja rzeczywistość skrzeczy
Kiedyś przeczytałam na jednym z blogów, że autorka bardzo chciałaby zamieszkać w Internecie czyli w świecie idealnym.
Chodziło o to, co można poczytać na blogach, przede wszystkim tych o rodzicielstwie i rodzinie w ogóle.
Bo wszyscy są cacy, wszyscy sobie świetnie radzą, kochają się i są idealnymi rodzicami. Zawsze wiedzą, jak rozwiązać każdy, mały czy duży, problem.No jest tak. Kreujemy się, chcemy dobrze wypaść, żeby zwiększyć ruch na blogu, żeby zostać ekspertem, żeby mieć dużo komentarzy, żeby nas inni lubili.
W sumie to nic dziwnego, że tego chcemy, tylko czasem dziwnie to wszystko wygląda.
Świeżo upieczone matki pomimo, że zarywają noc za nocą, tryskają energią i dobrym humorem, nigdy nie tracą cierpliwości do płaczącego dziecka i uśmiechają się do malca, do siebie i do świata.
Żaden rodzic nie daje dziecku klapsa, nie krzyczy na nie, ale za to uważnie wsłuchuje się w jego potrzeby. Wymyśla również kreatywne zabawy i spędza mnóstwo czasu ze swoimi dziećmi.
Relacje między mamusią i tatusiem są wręcz idealne, a nawet, jeśli coś się na chwilę popsuje, szybko wraca na właściwe tory.
Żyć, nie umierać rzeczywiście.
Robimy tak. Jedni pilnują się trochę bardziej, inni trochę mniej, inni jeszcze po prostu lubią sobie stwarzać taki świat, tak jakby wchodzili na chwilę w rolę idealnej mamy/idealnego taty/idealnego współmałżonka.
I wszystko fajnie, tylko ja się pytam, gdzie w realnym świecie, każdego jednego, szarego dnia są ci wszyscy idealni rodzice i małżonkowie?
Patrzę i nie widzę. Może wszyscy mieszkają w innym mieście, miasteczku, wsi?
Bo u mnie to zwykle milczący tatusiowie, mamy poganiające niemiłosiernie, szarpiący za kurtkę dziadkowie, nie odpowiadający na pytania dzieci dorośli.
Jak to jest rzeczywiście?