Uśmiechnij się już dzisiaj, po co czekać
Dzień dobry.
Chyba mogę wrócić. Stęskniłam się. Przychodzą mi do głowy czasem różne myśli, o których myślę, że mogłabym je zapisać. Nic takiego, ale w końcu, po co ma się marnować?
Coś tam sobie poukładałam. Nie do końca tak, jak chciałam. Od razu wszystkiego zmienić nie można, nie wszystko warto, ale nie jest źle. Zrobił się większy porządek.
Zwierzać się nie będę, bo już dość tych zwierzeń.
To są zresztą takie sprawy, które Was nie zainteresują. Mam nadzieję, że uda mi się utrzymać przy swoich postanowieniach.
Jedną małą, malutką zmianą na blogu, związaną z tymi zmianami w życiu będzie to, że od teraz coś nowego będzie się pojawiać raz w tygodniu. To na dobry początek taka mała moja obserwacja. Na temat radości.
Często mam ostatnio okazję obserwować starszą Królewnę i jej rówieśników.
Moje dziecko miało I Komunię w maju, występuje z chórem szkoły muzycznej, mam okazję zobaczyć ich podczas zabaw szkolnych.
Jeśli nie szaleją w sposób, który najbardziej lubią czyli nieobliczalny, są niesamowicie poważni.
Niektórzy wręcz naburmuszeni, sprawiają wrażenie, jakby ktoś im umarł.
Trochę udają dorosłych, trochę chyba uważają, że nadmierna wesołość nie przystoi takim poważnym osobom, jakimi we własnym mniemaniu są.
Kiedy zostałam poproszona o udział w modlitwie wiernych podczas mszy komunijnej, wyszłam przed ołtarz zadowolona i uśmiechałam się do wszystkich. W domu moje dziecko stwierdziło, że zachowuję się niepoważnie… nie powinnam się tyle śmiać.
Posłuchałam, nie chciałam jej robić przykrości. W końcu to było jej święto, chciała mieć mamę, która staje na wysokości zadania, to miała. Chociaż tak zupełnie to mi się nie udało.
Kiedy byłam w jej wieku, byłam do niej podobna. Kiedy oglądam swoje zdjęcia, widzę tak samo nadąsaną, poważną dziewczynkę. A przecież nie miałam wielu, jeśli w ogóle, powodów do smutku. Podobnie, jak ona.
Za to dzisiaj cieszę się w każdej możliwej sytuacji. Śmieję się do ludzi i widzę, że to ma bardzo dobry skutek.
Poza nielicznymi wyjątkami, inni odpowiadają mi uśmiechem.
Od tego można zacząć rozmowę. Niekoniecznie poważną, niekoniecznie na tematy zmieniające świat. Czasem wystarczy kilka zwykłych słów, żeby komuś poprawić np. humor.
Kiedyś z młodszą Królewną jadłyśmy lody siedząc na ławce . Przechodziła obok nas staruszka.
Pochylona, z siatką przewieszoną przez ramię, jakaś taka zagubiona.
Uśmiechnęłyśmy się do niej obie, bo młodsza Królewna jest jeszcze w tym wieku, w którym nie czuje potrzeby być poważna.
I wtedy staruszka zapytała czy może się przysiąść.
Usiadła, uśmiechnęła się nieśmiało do Marysi, zapytała o godzinę, czy lody dobre, powiedziała, że ładna pogoda, że kupiła sobie książkę w księgarni obok. Jeszcze raz się uśmiechnęła, powiedziała do widzenia, pogłaskała Marysię po głowie i podreptała dalej.
Wyglądało na to, że te kilka słów było jej potrzebnych, wyglądała na samotną.
Wielu starych ludzi tak wygląda niestety. Marysia była szczęśliwa, że babcia tak ładnie się do niej uśmiechała.
Jaka jest ta moja dzisiejsza obserwacja? Radość, uśmiech to nasz skarb. Bo czasem, nawet, kiedy nie czujesz się dobrze, wystarczy tylko spróbować się uśmiechnąć.
Ułożyć usta do uśmiechu, coś się w człowieku zmienia od środka. Spróbujcie kiedyś.
To podpowiedziała mi moja uśmiechająca się nieustannie koleżanka. Nie wierzyłam jej, ale spróbowałam i zdziwiłam się.
Szkoda, że ten skarb doceniamy dość późno, a w czasie, kiedy moglibyśmy cieszyć się najbardziej, staramy się być poważni, ale może tak ma być.
Może żeby cieszyć się życiem, trzeba chociaż trochę zrozumieć ile ono jest warte.
A to rozumie się albo wtedy, kiedy jest się np. bardzo chorym, albo, kiedy przeżyło się już tych kilkadziesiąt lat.
Tak czy inaczej, namawiam moje dziecko do uśmiechu. Niech się przyzwyczaja:-)
4 komentarze
Lunka1969
Każdy wiek ma swoje prawo.Po co zabierać dzieciom etap naburmuszenia?Trzeba go przeżyć tak jak trądzik i okres ” Ja wszystko wiem lepiej”:))
admin
Nie, no zabierać, to nie mam zamiaru ( tak sobie czasem muszę pomarudzić, żeby nie wybuchnąć:-)”Ja wszystko wiem lepiej” i „Ty nic nie rozumiesz” też się już zaczyna, więc mieszanka wybuchowa niezła. Może przeżyję. Dobrze, że to nie razy dwa, przynajmniej na razie.
Lunka1969
I lepiej w tym miejscu postawić kropkę. Bo „im dalej w las, tym więcej drzew”:) Lepiej zafundować sobie czasem dzień higienypsychicznej:) i zresetować się:)
admin
Amen 🙂