3,2,1…start. No i mamy 1 września

Zaczęliśmy.
II klasę szkoły podstawowej, III klasę szkoły muzycznej.
No i powiem… jest ciekawie.
Mamusia, główny rodzinny logistyk, czyli ja, ma niezły orzech do zgryzienia: jak to wszystko ze sobą pogodzić.
A druga sprawa, jak to moje dzieciątko da sobie ze wszystkim radę.
Dzisiaj jest wielka euforia i oczekiwanie na najlepsze.
Co do powszechnie komentowanych zmian, nie mam jak na razie nic do powiedzenia.
U nas zmian nie widać.
Podręcznik znany, klasa jak była liczna, taka została, przerwy spędzamy w klasie i ogłasza je pani wychowawczyni, kiedy uzna, że przerwa jest konieczna, obiady drogie, świetlica czynna w tych samych godzinach, co w poprzednim roku.
Zobaczymy, co będzie się działo w ciągu roku. Może coś nas zaskoczy?
Oby pozytywnie.
Młodsza córcia też rozpoczyna nowy rok.
Jako sześciolatka z drugiej połowy roku korzysta z przywileju i zostaje w przedszkolu.
Mając wiedzę z poprzedniego roku, nie zdecydowaliśmy się na posłanie jej do szkoły.
Co prawda z tego powodu wszystko jakby zaczyna od początku, bo nowe koleżanki i nowe panie, bo cała grupa poszła do szkoły. Jednak mimo wszystko myślę, że to dobra decyzja.
Jest mądrą dziewczynką i ze zdobywaniem wiedzy dałaby sobie radę, ale potrzebuje jeszcze dużo uwagi i opieki, której w szkole, takiej jak nasza, pomimo najszczerszych chęci, jedna nauczycielka, która ma pod opieką tak dużo dzieci, nie może jej dać.
Poza tym realia szkoły są jakie są, nikt się nad nikim nie rozczula.
Myślę, że ten jeden, dodatkowy rok w przedszkolu bardzo się jej przyda.
Teraz jeszcze przebrnąć przez wszystkie zebrania organizacyjne, zapłacić wszystkie składki, wnieść opłaty za, albo na i można powoli ustalić plan na najbliższe 10 miesięcy.
A najważniejsze dla mnie osobiście, to dobrze sobie rozplanować urlop z przydziału, żeby wystarczył na ferie, wakacje i wszystkie dodatkowe wolne, których w roku szkolnym jest naprawdę całe mnóstwo.
A ja osobiście nie lubię prowadzić córki do świetlicy na cały dzień – kiedy to muszę zrobić, zawsze mam wyrzuty sumienia, że nie mam dla niej czasu.
W sumie to i ja się cieszę, widząc radość dzieci, chociaż wakacyjnego spokoju jest mi trochę żal.