
Co to jest miłość?
Niedawno byłam uczestniczką imprezy urodzinowej szkolnego kolegi mojej córki.
Wiecie, sala zabaw, dzieciaki ganiają do upadłego, pot leje się z nich strumieniami.
W pewnym wieku zaczynają się już podczas takich zabaw końskie zaloty.
Rodzice przy stoliczku, kawałku tortu i filiżance kawy kulturalnie spędzają czas na rozmowie.Jaki jest poziom tych rozmów, każdy z pewnością wie, bo tego rodzaju urodziny są wśród dzieci coraz bardziej popularne.
Trudno się dziwić, ludzie się nie znają, więc rozmawiają o pogodzie, o tym, jak dzieciom idzie w szkole, czasem o wakacyjnych planach.
Nie wiem od czego się tym razem zaczęło, weszłam w trakcie rozmowy. Kiedy siadałam, dobiegło mnie pytanie jednego z panów skierowane do reszt gości: powiedzcie mi, co to jest miłość.
Chwila konsternacji, wszyscy popatrzyli po sobie nerwowo, wreszcie jedna najodważniejsza mamuśka powiedziała: miłość to uczucie.
Zaraz potem posypały się kolejne, z nieśmiertelnym i dyżurnym: miłość jest ślepa.
Nie usłyszałam dalszego przebiegu rozmowy, bo wezwało mnie dziecko w celu poskarżenia się na kolegę, który pociągną ją za rękę, gdyż, albowiem podoba mu się córka moja czy też nawet, że ją kocha.
Nie wiem, na razie nie wnikam.
Kiedy wróciłam do stolika, usłyszałam tylko, jak pan, który zadał pytanie, mówi do odważnej mamuśki: miłość to postawa.
Nie było już czas na rozwijanie tej myśli, wszyscy zebraliśmy swoje pociechy i każdy udał się w swoją stronę.
Od tamtego dnia jednak to zdanie gdzieś mi się kołacze po głowie i w wolnych chwilach przemyśliwuję nad nim trochę. I muszę panu przyznać rację.
Kiedy się poznajemy, zakochujemy się w sobie. Jak długo jednak ta pierwsza fascynacja trwa?
Biorąc pod uwagę długość i intensywność życia, króciutko.
Przychodzi, jest, mija, a my zostajemy razem. Nie zawsze, ale zdarza się.
I co wtedy?
Kochaliśmy się za piękne oczy, cudowny głos, grację w poruszaniu się, sposób bycia.
Czas jednak mija i już nie mamy pięknych , jasnych oczu, wspaniałego tembru głosu, poruszamy się ociężale, stajemy się nerwowi, albo zrzędliwi.
I jak tu kochać?
A jednak kochamy. Bo decydując się na wspólne życie, podjęliśmy decyzję, przyjęliśmy pewną postawę.
I jesteśmy w stanie w bladych oczach dostrzec błysk sprzed wielu lat. Kochamy zmarszczki i zrzędliwy głosik i nawet zbyt wybuchowy, lub apatyczny sposób bycia.
Bo decydując się na wspólne życia przyjęliśmy również odpowiedzialność za drugą osobę i jesteśmy z nią wbrew wszystkiemu i wszystkim.
Nie sposób by było przecież utrzymać stan pierwszego zachwytu nad drugą osobą przez 40 lat, a jednak ludzie żyją ze sobą tak długo. I dłużej.
Trudno czasami kochać dziecko, które tak wyprowadza z równowagi, że chciałoby się wyjść z siebie. A jednak się z siebie nie wychodzi.
Bo dziecko po prostu się kocha.
Miłość to postawa.
To zdanie w ostatnim czasie bardzo mi pomaga i ustawia mnie do pionu.
Taka świadomość ułatwia życie w trudnych chwilach, kiedy już, już chciałoby się wszystko rzucić w diabły, ale się człowiek reflektuje i odpuszcza.
Można przecież nie postawić na swoim i nie umrzeć z tego powodu i nie doznać zmazy na honorze.
Czy w związku z tym, miłość może trwać wiecznie ?

