Czy Twoje dziecko czegoś się boi?
Wśród dzieci młodszych i starszych zapanowała jakiś czas temu moda na różnego rodzaju makabryczne zabawki, stroje, zabawy.
Czy jest to pochodna zdobywającego coraz większą popularność Halloween, tego nie wiem. Faktem jest, że dziewczynki, nawet te najmłodsze, przedszkolaki, zwariowały na punkcie lalek Monster High.
Nie jest rzadkością widok 4-5 letniej dziewczynki dumnie paradującej z małą trumienką.
A lalki z przebitymi śrubami szyjami, ociekające krwią zastąpiły pluszowe misie i kolorowe lalki Barbie.
Mamo, ja chcę Monster High, bo Ola w przedszkolu ma
Skąd to się wzięło i jak to jest możliwe? I czy to nie ma żadnego wpływu na dziecięcą psychikę?
Podobno nie ma.
Tak twierdzą ci, którzy przeciwników podobnych zabawek uważają za oszołomów, histerycznych katoli, histerczyne mamuśki, itp…
Cóż, myślę, że z tego, co dotąd napisałam przebija się mój osobisty stosunek do takich zabawek.
Tak, jestem ich przeciwniczką.
Jako mama dwóch maluchów i jako człowiek, wydaje mi się, dosyć wrażliwy.
Podobno nie ma w tych lalkach i w historiach z nimi związanych nic złego.
Własny styl, luz i żart
Obejrzałam kiedyś teledysk Ewy Farny, która śpiewa piosenkę promującą jakiś film. Upiorna szkoła czy Upiorna klasa. Nie pamiętam, ale to nie jest ważne.
W jednej ze scen teledysku jakiś młodzieniec bez głowy otwiera trumnę, w której tę głowę znajduje, zakłada ją sobie na kark i odchodzi.
Być może jest to scena zabawna, może dowcipna.
Być może trzeba do tego podejść z dystansem.
Być może styl Monster High ma podkreślić własną osobowość, luz, odrębność, tak twierdza niektórzy( chociaż zawsze mnie zastanawia co to za odrębność i własny styl, kiedy cała ulica, klasa, szkoła wygląda tak samo lub podobnie).
Zastanawiam się jednak jeszcze bardziej, w jaki sposób scenę z człowiekiem szukającym własnej głowy wytłumaczyć przerażonemu dziecku w wieku 5 czy 7 lat?
Czy zrozumie, że to tylkomakabryczny, ale jednak żart?
Skutki – ha, ha, ha
Obawiam się że nie. Właściwie nawet się nie obawiam. Wiem, że nie zrozumie.
Nie będę się silić na jakieś mądre naukowe wyjaśnienia tej kwestii, bo nie mam do tego kwalifikacji.
Wiem, że małe dziecko nie zrozumie żartu, wiem to z doświadczenia i z obserwacji.
Dzieci w 3 – 4 klasie podstawówki, kiedy spotykają się na urodzinach lub innych uroczystościach, bawią się w picie czyjejś krwi lub zjadanie czyichś rąk i nóg. Bo to takie zabawne, bo taka moda, bo wszyscy tak robią.
A potem?
Niektóre nie potrafią zasnąć ze strachu we własnym łóżku.
Inne zasypiają, ale budzą się z płaczem, bo mają potworne koszmary.
Koleżanki mojej córki ( I klasa podstawówki) wciąż opowiadają jakieś makabryczne historie o zamordowanych gdzieś w szkole dzieciach, o duchach krążących po szkolnych korytarzach i toaletach, wyłażących z kątów pokoju lub klasy.
Moje dziecko boi się tak panicznie, że przestało lubić szkołę, którą wprost uwielbiało.
W domu przeraźliwie boi się zostać na moment w swoim pokoju sama, choć świeci się światło, a ja, lub ktoś z domowników jesteśmy za ścianą.
Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że dzieci prędzej czy później trafią na taki temat, że będą go szukać specjalnie, że niektóre będą lubiły się bać.
Myślę, że temat śmierci od najmłodszych lat nie powinien być tabu. Co innego jednak rozmawiać o śmierci kogoś, kogo się znało, a co innego tworzyć makabryczne obrazy i wizje ze świata fantazji ( świat fantazji potrafimy rozpoznać my, dorośli – dzieci fantazję przyjmują za rzeczywistość).
Dla Ciebie fantazja, dla dziecka rzeczywistość
Dlatego dziwi mnie ta wyluzowana postawa większości chyba rodziców do tych „niewinnych” lalek. Czy nie szkoda zatruwać taką wrażliwą, delikatną psychikę tak wcześnie?
Lalki same w sobie być może nie są takie straszne, choć moim zdaniem to sprawa gustu, ale już to, co za nimi stoi, co jest powodem ich istnienia, nie nadaje się do rozważania w jakikolwiek bądź sposób przez kilkulatki.
To czym pozwalamy się bawić od najmłodszych lat swoim dzieciom, to czy z nimi rozmawiamy czy je przytulamy, ma ogromne znaczenie dla ich psychiki, sposobu postrzegania świata i przyszłego życia.
Wiem, że to brzmi bardzo poważnie, że brak w tym luzu, ale trudno o luz w obliczu przerażonego dziecka za ścianą. Dziecka, któremu nie tak łatwo już cokolwiek wytłumaczyć, bo zdanie koleżanek zaczyna się liczyć bardziej i najpierw musi spróbować tego, co robią inni, aby dopiero później przyznać, albo i nie, rację rodzicom.
Co jednak ze skutkami?
Może to jednak nie jest aż takie śmieszne, jak mogłoby się wydawać?
Wiem, że wielu z Was może teraz pomyśleć, że jestem wyolbrzymiającą drobnostki wariatką.
Możecie tak myśleć oczywiście, ja jednak wiem z doświadczenia, jak delikatna jest psychika małego dziecka.
Pamiętam jak bardzo i jak długo bałam się po obejrzeniu jednej ze scen filmu, któego nie wolno mi było oglądać.
Zakapturzona postać pojawia się nagle, na drodze, nocą przed jadącym samochodem.
Nie wiem, co było wcześniej, ani co było potem, ale ta jedna scena wytrąciła mnie z równowagi. Moja wyobraźnia podpowiadała mi niestworzone historie, jedną straszniejszą od drugiej.
Do dzisiaj czuję się nieswojo, kiedy ją sobie przypomnę.
Pamiętam moją siostrę, której nauczycielka kilka razy w pierwszej klasie powiedziała kilka zupełnie niepotrzebnych, bardzo przykrych słów.
Być może i ja i moja siostra jesteśmy nadwrażliwcami, ale czy większość małych dzieci to nie są nadwrażliwcy?
W końcu scena z „Więzów miłości” nie wzięła się znikąd.
Czy twardziel Dobromir Makowski mógłby być posądzony o to, że jest nadwrażliwcem? A jednak nim był i jest i pamięta do dzisiaj słowa słyszane w dzieciństwie.
Ja w każdym bądź razie nie kupię swoim córkom Monster High.
******************************************************************************************************************
Sekret Odchudzania z Pasją
