Dla Ciebie i ognia
Lubię sobie czasem obejrzeć coś nieoczywistego. Nic z pierwszych stron gazet chciałam napisać, ale kto dzisiaj czyta gazety?
Nic nowego, żadnego kina akcji, żadnych znanych nazwisk.
Siadam wtedy i szukam. Żeby nie było, szukam filmów, które mogę obejrzeć legalnie.
Rzadko chodzę do kina, bo dzisiejsze kino to nie to kino, które zapamiętałam z czasów, kiedy nie było jeszcze multipleksów. Nie lubię tej atmosfery, która w nich panuje.
Domyślam się, że młodzież nie bardzo wie o co mi chodzi, więc jeśli ktoś ciekawy, zapraszam do starego postu ze starego bloga. O tutaj.
Nic nadzwyczajnego, a jednak dla mnie wiele znaczy.
Tym razem obejrzałam polski film.
Niektórzy twierdzą, że w polskim kinie nic się nie dzieje, że kręci się tylko komedie romantyczne lub twórcy próbują dorównać kinu światowemu i realizują z większym lub mniejszym powodzeniem filmy akcji i kryminały.
Ja się z tym nie do końca zgadzam i wydaje mi się, że sporo ciekawych rzeczy dzieje się poza głównym obiegiem i niektórzy twórcy, gdyby tylko mieli większe możliwości finansowe, poradziliby sobie całkiem dobrze.
„Dla Ciebie i ognia” w reżyserii i według scenariusza Mateusza Jemioła i Tomasza Zasady, o którym chcę napisać, to coś w rodzaju thrillera i kryminału w jednym.
Akcja rozgrywa się współcześnie na Pomorzu i dotyczy spraw bardzo dobrze nam znanych.
Jest pedofilia, jest nierzetelne dziennikarstwo, chęć zdobycia sławy, pieniędzy, ułożenia sobie życia jak najbardziej komfortowego przy jednoczesnym braku jakichkolwiek skrupułów.
Prosta fabuła, która bardzo szybko się komplikuje i pojawia się wątek nadprzyrodzony, o czym prawie do końca właściwie nie wiemy, choć podskórnie można się go trochę zacząć domyślać gdzieś w połowie filmu.
Przeczytałam, że to niedobry film z powodu słabej gry aktorskiej.
Faktem jest, że aktorstwo nie powala, ale też bez przesady.
Nie wiem kogo zaangażowali twórcy, bo nie są to twarze z pierwszych stron 🙂 portali, ale nie są to również prawdopodobnie amatorzy.
Już wiem, zagrali aktorzy trójmiejskich teatrów, a odtwórca głównej roli, Michał Chołka był wówczas studentem krakowskiej szkoły teatralnej
Da się oglądać, a dla tych bardziej życzliwych odbiorców znajdzie się na pewno również kilka plusów.
W końcu największym plusem może być dla niektórych choćby to, że nie oglądamy na ekranie po raz n – ty pana Borysa Szyca czy Tomasza Karolaka na przykład, nie odbierając niczego obu panom.
Dla mnie ważniejsze od niedoskonałości warsztatu aktorskiego było to, co twórcy, studenci Politechniki Gdańskiej, chcieli swoim filmem opowiedzieć.
A poruszają temat bardzo aktualny, chyba nie tylko teraz. Bo chciwość i zazdrość kierowała i kieruje ludźmi od zawsze i pewnie zawsze będzie nimi kierowała.
Pozostaje kwestia tego czy chcemy się zgodzić na podłość i zabić swoje sumienie czy jednak pójdziemy w drugą stronę.
Bo nie od dziś wiadomo, że w człowieku drzemią siły, o których na co dzień nie ma on zupełnie pojęcia i że w pewnych okolicznościach potrafi zrobić rzeczy, o które nikt, włącznie z nim samym, nigdy by go nie podejrzewał.
Pytanie czy każdy z nas tak ma czy trzeba mieć do tego jakieś „specjalne” predyspozycje?
Film, na warunki w jakich powstał, jest według mnie bardzo dobry. Trzyma w napięciu właściwie prawie od początku, pomimo, że początkowo akcja jest jak najbardziej przewidywalna.
Obok tego jednak co widzimy, jest coś, czego nie da się określić, ja przynajmniej tak to odbierałam.
Jest jakiś niepokój, choć bohaterowie są uśmiechnięci i wydają się szczęśliwi.
Świetna jest budująca napięcie muzyka Michała Wasilewskiego.
Podczas seansu nie miałam jeszcze tej wiedzy, którą przedstawiam Wam dzisiaj.
Nie znałam Wytwórni Kalina, zastanowiła mnie jednak tzw. „lista płac” na koniec seansu.
Podziękowania dla osób prywatnych, które użyczyły domów i mieszkań do zdjęć, wypożyczyły rekwizyty, samochody, pomogły w taki czy inny sposób.
Okazuje się, że budżet tego filmu to było 50 tyś. zł
Który ze znanych artystów zrobiłby dobry film w takich warunkach?
To wszystko to jednak szczegóły. Twórcy nie tworzą po to, żeby doceniać ich ekwilibrystykę podczas tworzenia, ale dlatego, że coś chcą powiedzieć.
We mnie „Dla Ciebie i ognia” pozostawił niepokój. Kończy się niejednoznacznie, a odpowiedzi, które się pojawiają po seansie nie są miłe i przyjemne.
Myślę, że nie będę się tu silić na żadne osobiste interpretacje, bo z tego, co zdążyłam się zorientować każdy odbiera ten film odrobinę inaczej i inaczej go rozumie.
Jeśli będziecie mieli okazję, obejrzyjcie, żeby sprawdzić.
Ps. Pomimo tych pozytywnych odczuć w stosunku do filmu, które tu opisałam, rozbawiło mnie zdanie z plakatu: polska odpowiedź na „Adwokata diabła” 🙂
Może skromność w tej branży to nie jest cnota, którą powinno się kierować w swoich poczynaniach?
I może to jednak dobrze, tak sobie po namyśle myślę.
6 komentarzy
blogmikrozycie
Szczerze mówiąc rzadko oglądam polskie filmy, ale ilekroć to robię na ogół jestem bardzo przyjemnie zaskoczona. Jeżeli ten film przypadł Ci do gustu, możliwe, że spodoba Ci się również „Symetria”. To też polska, niskobudżetowa produkcja, opowiadająca o realiach życia w więzieniu z perspektywy trafiającego tam niewinnego chłopaka. Na mnie zrobił ogromne wrażenie.
admin
🙂 ja dlatego zaczęłam trochę częściej oglądać polskie filmy. Dziękuję za podpowiedź, tego tytułu nie znam. Poszukam na pewno, a jak obejrzę, to pewnie się podzielę wrażeniami.
Zielona Karuzela Kasia
Jeżeli film pozostawił niepokój – biorę się za to. Ja szukam właśnie takich pozycji i jestem zdania, że polskie kino ma świetne produkcje do zaoferowania. Nie można oceniać polskiego kina tylko przez pryzmat pseudo komedii romantycznych 🙂 Dziękuję za polecenie, nie znałam tego filmu 🙂
admin
Bardzo się cieszę i mam nadzieję, że spodoba Ci się ten specyficzny klimat, podobnie jak mnie
Hanna Pietrzak-Trzcińska
Nie zgadzam się z opinią, że wśród polskich filmów ciężko znaleźć coś dobrego. Tylko niestety tak dużo zależy od promocji i o wielu po prostu się nie słyszy…A ten zachęcona twoja recenzją wpisuję na listę „do obejrzenia”.
admin
To prawda. To kino, które nie każdemu na pewno przypadnie do gustu, ale tak czy inaczej na pewno ma mniejsze szanse, żeby zaistnieć niż te wysokobudżetowe filmy, za którymi stoją znane nazwiska. Cieszę się, że udało mi się zachęcić Cię do obejrzenia tego filmu. Myślę,że jest tego wart.