Archiwum bloga

Kolorowe nakrętki sposobem na pomoc? A czemu nie.

Zbieramy nakrętki dla tych, którzy potrzebują wsparcia

Zbieram nakrętki. Wow, ale wiadomość:-)
Wy też zbieracie?

Zaczęło się od przedszkola, do którego przed naszą przeprowadzką do nowego mieszkanka chodziły moje córki.
W grupie u starszej była dziewczynka z malutką dłonią, taką z niewykształconymi do końca paluszkami. Super dziewczynka, radziła i radzi sobie świetnie, zarówno manualnie, jak i towarzysko.
Za sprawą jej mamy w przedszkolu pojawił się plakat. a na plakacie malutki uśmiechnięty chłopczyk bez dłoni i stóp.
Podpis pod plakatem głosił, że rodzice proszę o zbieranie nakrętek, dzięki którym będą mogli kupić dla maluszka protezy.

Przynosiliśmy te nakrętki do przedszkola całymi workami. Zaangażowała się cała rodzina, babcia, dziadek , ciocia z wujkiem i jeszcze któraś z moich koleżanek. Nie do końca jednak wyobrażaliśmy sobie, jak to właściwie jest możliwe, że dzięki małym, kolorowym nakrętkom jakieś dziecko może dostać protezy.

W Internecie spotkałam się z opiniami, że to wszystko ściema, że wszyscy zbieracze dają się nabijać w butelkę, bo to przecież niemożliwe. Ile tych nakrętek trzeba uzbierać, żeby móc pomóc komukolwiek?
Jak zawsze i w tym przypadku znajdą się marudy i malkontenci, ale to wcale nie jest niemożliwe.
Jeśli kilogram nakrętek kosztuje jakieś 70 gr. to rzeczywiście nie jest zbyt dużo, ale jeśli zbierze się 10, 20, 30…osób, które regularnie będą każdą zużytą zakrętkę wrzucać do woreczka, to sprawa wygląda zupełnie inaczej.
Jasne, że to musi trwać, ale nie jest niemożliwe. Przypomnijmy sobie choćby akcję Góra grosza. A ja wierzę, że wspólnie można zrobić bardzo wiele.

Nie przeszkadzają mi również i nie bardzo do mnie trafiają argumenty w rodzaju tego, cytuję:
Zbiórkę nakrętek „rozkręcili” potentaci recyclingu. Firma recyklingowa skupująca butelki PET musi ponieść duże nakłady na zmniejszenie objętości pustych zakręconych butelek przygotowując je do transportu do miejsc ponownego przerobu . Koszty transportu są jednym z najwyższych wydatków w recyclingu.
Do zmniejszenia objętości butelek (potanienia transportu) używa się specjalistycznych maszyn i pracy ludzkiej. Dużo taniej jest zorganizować akcję zbiórki nakrętek (co gwarantuje im skup odkręconych butelek , a o to chodzi) i wypłacić niewielką kwotę za wykonanie tej pracy na dodatek jako działalność dobroczynną. Odkręcenie i posegregowanie nakrętek we własnym zakresie byłoby dla recyklerów dużo droższe Otrzymując niewielkie pieniądze dla fundacji zabieramy komuś pracę .” ( Już sobie wyobrażam ile ktoś, kto odkręcałby nakrętki dla firmy recyklingowej mógłby zarobić).
Niech sobie firma dzięki temu oszczędza, ktoś, kto nie znajdzie zatrudnienia jako odkręcacz na pewno znajdzie sobie inne, a jakiś człowiek mały lub duży będzie mógł się uśmiechnąć. W moim odczuciu bilans wychodzi dodatnio.

Dzisiaj ciągle zbieramy, już na inny cel. Myślę, że i później, jeśli tylko będą tacy, którzy będą potrzebować pomocy, będziemy zbierać.
Bo w końcu cóż to za filozofia, zamiast do kosza na śmieci wrzucić nakrętkę do worka?
Ktoś może dzięki temu poczuć się za jakiś czas szczęśliwy, środowisko odrobinę mniej jest zaśmiecone.

Jak się zresztą okazuje ta akcja to nie jest nic nowego, ani nawet nie jest to nasz, polski pomysł. Podobno już w 1982 r. we Francji odbyła się akcja zbierania kodów kreskowych, z których dochód, miał być przeznaczony na cele charytatywne. Nakrętki zbierają także Amerykanie.

Tak, wiem, że wciąż wyręczamy nasze Państwo, ale co mamy zrobić? Patrzeć na czyjeś nieszczęście i czekać? Na co? Przecież dobrze wiemy, ze zawsze musimy radzić sobie sami, bo nasze Państwo jest tylko na papierze i ładnie wygląda w telewizorze, a jakie jest każdy widzi na co dzień.

Ja myślę, że dobrze, że wciąż chcemy i potrafimy sobie pomagać.

3 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *