zamyślona kobieta wśród traw w słoneczny dzień. Menopauza?
Ciało

Menopauza – kilka podstawowych faktów

Menopauza – nie łudź się, tego nie unikniesz

Nie ma się co łudzić.
Nie ma sensu się przeciw temu buntować, ani czekać na cud.
Jeśli jesteś kobietą i dożyjesz wieku, w którym w naturalny sposób już nie będziesz mogła zostać mamą, menopauza stanie się twoją rzeczywistością.

Czy jest się czego bać?

Odpowiedź na to pytanie nie jest oczywista.
Wiadomo, wszystko czego nie znamy, wydaje się trochę straszne.
Tym bardziej, że ten okres w życiu kobiety często bywał i wciąż bywa demonizowany.

Najostrzejsze objawy dotyczą 75 % kobiet, 25 % nie odczuwa ich wcale lub odczuwa je w stopniu minimalnym.
Oczywiście nigdy nie wiadomo, w której grupie się znajdziemy.
Możemy podejrzewać, że jeśli miesiączki przeżywałyśmy w wielkim bólu, a ciąża to pod względem fizycznym był najgorszy czas w naszym życiu, to i menopauza być może da nam popalić.
Do końca jednak nie udowodniono chyba z czego wynika taki, a nie inny sposób przechodzenia przez ten czas.
Mówi się o dziedziczności, o tym, że wpływ na to, jak przeżyjemy menopauzę ma tryb życia i umiejętność radzenia sobie ze stresem.

Tak więc, jeśli wciąż jesteś piękna i młoda, weź sobie ten fakt do serca.
Tym bardziej, że tryb życia i eliminacja stresu mają znaczenie nie tylko dla przyszłej menopauzy.

Objawy menopauzy – brzmi trochę znajomo?

Na pewno słyszałaś o nocnych potach, uderzeniach gorąca, trudnościach z zasypianiem, kłopotach z utrzymaniem właściwej wagi, kłopotach ze skórą i włosami?
O tym mówi się najczęściej. O tym robi się reklamy.

Są jednak objawy, które wydaje się, że są dużo poważniejsze w skutkach.
No bo, umówmy się, jak się człowiek za mocno spoci, to lepiej lub gorzej, jakoś sobie z tym poradzi.
Przyjemne to nie jest, jest za to praco i czasochłonne.
Mamy sposoby, środki i narzędzia, żeby z tym próbować wygrać.

Gorzej, jeśli pojawiają się stany depresyjne, napady lękowe.
Zmiany nastroju.
Kiedy kobieta ze stanu euforii popada w stan rozpaczy.
Kiedy osoba radosna i uśmiechnięta, nagle staje się opryskliwa i popłakuje po kątach nie wiadomo właściwie dlaczego.
Ona tego też nie wie.
I zupełnie nie ma wpływu na to, co się z nią dzieje.
Tu nie ma sprawdzonego narzędzia.

I nie trwa to wszystko tydzień, miesiąc czy nawet rok.

Dlaczego menopauza jest taka trudna do przetrwania

Tak jesteśmy skonstruowane i wpisane w dany nam czas, że po okresie, kiedy nasze organizmy muszą działać na pełnych obrotach i dawać z siebie wszystko, żeby urodzić i wychować dzieci (nie wspominając o innych naszych rolach) przychodzi moment, kiedy to przestaje być potrzebne tak bardzo, jak dotąd.

I wtedy nasze organizmy przestają wytwarzać hormon, którym jest estrogen, w ilościach takich, jak dotąd, pozwalających funkcjonować na dotychczasowych zasadach.

Z powodu tego zaburzenia równowagi w organizmie dochodzi do wszystkich wymienionych wcześniej objawów.
Wcześniej czy później organizm z tym zaburzeniem sobie poradzi, nawet bez pomocy z zewnątrz.
Co jednak począć ze sobą w tym okresie, który potrafi trwać nawet dłużej niż rok?

Co robić i jak żyć, kiedy nie ma się żadnej kontroli nad stanem umysłu i własnymi emocjami?
Kiedy nagle stajemy się obce same sobie we własnych ciałach?
Kiedy najbliżsi nas nie poznają i nie wiedzą, jak nam pomóc?

Hormonami w menopauzę i co z tego wynikło

Już w latach 50-tych ubiegłego wieku próbowano poradzić sobie z uciążliwymi objawami menopauzy.

Wychodząc z prostego założenia, że skoro hormonu w organizmie ubywa i to powoduje zaburzenia, trzeba ten poziom uzupełnić i wyrównać, a wtedy wszystko zadziała po staremu.
Niestety po 20 latach stosowania takiej terapii okazało się, że kobiety, które przyjmowały estrogen, były bardziej narażone na wystąpienie nowotworu endometriozy.
W związku z tym, żeby takie zagrożenie wyeliminować czy zminimalizować wydedukowano, że dobrze będzie równolegle z estrogenem podawać progesteron.
Taka łączona terapia zyskała miano hormonalnej terapii zastępczej (HTZ) i stosowano ją, można powiedzieć z automatu, w przypadku pojawienia się objawów menopauzy każdej chętnej pacjentce.

I tak aż do 2002 r, kiedy to Narodowy Instytut Zdrowia Stanów Zjednoczonych zdecydował o przerwaniu badań nad HTZ ze względu na fakt, że jak się okazało skutki uboczne stosowania terapii przewyższały ewentualne korzyści.
Po latach wiadomo że stosowanie hormonalnej terapii zastępczej zwiększa ryzyko wystąpienia zawału serca, udaru mózgu i raka piersi.

Równolegle prowadzono próby z tzw. fitohormonami czyli substancjami roślinnymi.
Zaobserwowano bowiem, że Azjatki, które jedzą dużo soi, przechodzą menopauzę o wiele łagodniej.
W toku badań zaobserwowano, że fitohormony z soi mają zdolność przyłączania się do receptorów estrogenów.
Czyli tak najprościej, jak ja to rozumiem, wspierają te hormony. I stąd ten dobroczynny efekt.
Pojawił się jednak problem.
Skąd wziąć niemodyfikowaną genetycznie soję w ilościach potrzebnych do wytworzenia suplementów, skoro jedynie 5 % światowych upraw nie jest genetycznie modyfikowanych?

Porzucono więc soję na rzecz koniczyny czerwonej, która wykazywała świetne właściwości w kosmetyce.
Okazało się jednak, że nie pomoże w walce z objawami menopauzy.
Nie działa.
W badaniach klinicznych wykazywała działanie dokładnie takie, jak placebo.

Kto szuka ten znajdzie czyli do wytrwałych świat należy

Naukowcy idąc tą drogą prowadzili próby z kolejnymi fitohormonami pochodzącymi z innych roślin.
Niestety długo nie udawało się odnaleźć takiej rośliny, która byłaby w pełni bezpieczna.
Jedne powodują uczulenia, inne grożą wystąpieniem nowotworu, jeszcze inne, stosowane zbyt długo, grożą uszkodzeniem np. wątroby.

Na koniec, okazało się w toku tych wszystkich badań, że być może nie o sam poziom hormonów toczy się rozgrywka czy o jego wyrównywanie, a bardziej o skutki, jakie wywołuje w mózgu kobiety ich spadek.

Okazuje się bowiem, że spadek poziomu hormonów wywołuje zamieszanie w mózgu.
A konkretnie w podwzgórzu, które jest odpowiedzialne m. in. za termoregulację za sen, emocje…
Podwzgórze jest początkiem osi układu endokrynnego, współpracuje z przysadką mózgową i nadnerczem.
Problemy w podwzgórzu powodują rozregulowanie całego tego układu i dlatego pojawiają się wszelkie stany depresyjne, rozdrażnienie, kłopoty ze snem.
I tym zamieszaniem właśnie trzeba się przede wszystkim zająć.
Bo żadna kobieta nie jest sobie w stanie z tym samodzielnie poradzić.
Dlatego, że nie ma na to, żadnego wpływu.
Żadne racjonalne – weź się w garść, nie martw się, jutro będzie lepiej tu nie zadziałają.

Ludzki organizm jest tak sprytny, że sobie ten poziom hormonów w końcu sam unormuje. I lepiej w tym czasie zająć się zwalczaniem skutków po prostu.
To znaczy pokonać te napady duszności, stany depresyjne i wszystkie pozostałe, żeby życie w tym czasie było co najmniej znośne.
I tu trzeba zadziałać z zewnątrz, w konkretne miejsce, konkretny punkt.
I najlepiej zadziałać tak, żeby nie zaszkodzić w innym miejscu. A to oznacza sposób naturalny.

Są co prawda wciąż panie, które preferują HTZ, bo wciąż jest stosowane i bardzo popularne. Jak to z nauką bywa, opinie na temat HTZ od 2002 r. zdążyły już ewoluować.
Jesteśmy różne – część z nas woli, żeby efekty były natychmiastowe, bez względu na ewentualne konsekwencje w przyszłości, a wiadomo, że na efekt działania naturalnych środków zawsze trzeba poczekać.
Myślę jednak, że jeśli może być dobrze teraz i później równie dobrze lub lepiej, to wybór jest tylko jeden.
Dlatego zapraszam już niedługo na kolejny wpis.
Opowiem o naturalnym rozwiązaniu, które sprawia, że życie z menopauzą może być lepsze i łatwiejsze.







2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *