Archiwum bloga

Pierwszy konkurs

Wczoraj przeżyliśmy z córką jej pierwszy w życiu konkurs.
Wrażeń było mnóstwo. Nie zajęła żadnego miejsca, nie dostała wyróżnienia, bo nie była przygotowana na 100 %.
Za mało  było pracy i ćwiczeń i jest tym teraz trochę rozczarowana.
Zobaczymy, co będzie dalej i czy jej podejście jakoś się teraz zmieni.
Co do tremy to była oczywiście, ale z nią moje starsze dziecko świetnie sobie daje radę.
Ten wpis to będzie kilka moich refleksji na temat samego konkursu i moich obserwacji.

Konkurs? Warto spróbować

Przede wszystkim, bez względu na to jakie i czy w ogóle dziecko zajmie jakieś miejsce przy okazji takiej imprezy, uważam że sam udział  ma wielki sens i może przynieść wiele pożytku.

Po pierwsze można zobaczyć i posłuchać jak sobie radzą inni.
To pozwala ocenić w jakim miejscu jest się samemu.
Oczywiście ośmioletnie dziecko nie stosuje tej samej miary, co dorośli, ale już wie czy radzi sobie lepiej czy gorzej od innych, choć najczęściej jeszcze nie ocenia i nie klasyfikuje. Jest od tego wolne i dzięki temu szczęśliwsze.

Po drugie taki konkurs daje okazję do spotkania wspaniałych nauczycieli.
Po naszym konkursie odbyły się warsztaty z panią Ewą Iwan, kompozytorką, skrzypaczką i wspaniałym pedagogiem.
Skąd to wiem po jednym spotkaniu?
Warsztaty trwały chyba 3 godziny i podczas tych trzech godzin dowiedziałam się tylu rzeczy i zobaczyłam jak wiele można zrobić bez przymusu, w formie zabawy i ile jest możliwości i jak wiele w edukacji muzycznej znaczy wyobraźnia i uczucie, że jeszcze dzisiaj nie do końca ochłonęłam.
A najlepszym dowodem na to, co piszę jest fakt, że moje dziecko bardzo zmęczone po powrocie do domu,  wyjęło skrzypce z futerału i grało ponad godzinę.
Chciała po prostu spróbować, zastosować to, co usłyszała.
Dzisiaj skrzypce leżały na komodzie i co jakiś czas córka je brała, żeby pograć.
Do tej pory musiałam prosić, przekonywać, wpadałam w czarną rozpacz.

Granie to radość przede wszystkim

Z drugiej strony obserwując wczoraj dzieci i dorosłych – ich rodziców i nauczycieli – miałam takie smutne wrażenie, że coś chyba tym dzieciom odbieramy.
Odbieramy im radość z grania.
Z jednej strony oczywiście rozumiem, że ważna jest dyscyplina, konsekwencja, że ważna jest pewnego rodzaju rywalizacja, mierzenie się z samym sobą i innymi uczestnikami takich imprez.
Wiem, że ważna jest technika, czystość dźwięku.
Tylko miałam jakieś takie wrażenie, że na dalszy plan w tym wszystkim schodzi radość tych dzieci z samego grania. Bo przecież zaczynając przygodę z instrumentem, zaczynały ją z radością, granie było dla nich przyjemnością.
Dzisiaj też jest, ale to widać, to jest wręcz namacalne, jak bardzo rodzicom i nauczycielom zależy na tym, żeby to było pierwsze, albo jedno z pierwszych miejsc.
Jaką presję wywierają na tych dzieciakach, jak bardzo ich zdenerwowanie przechodzi na te maluchy, jakie jest potem ogólne niezadowolenie, kiedy coś nie wyjdzie.

Nie ze wszystkimi oczywiście tak jest, ale znaczna większość tak się właśnie zachowuje.
A przecież to dzieci, które się uczą. Przecież to granie jest strasznie trudne technicznie. Trzeba ogarnąć tak mnóstwo subtelności, wyobrazić sobie muzykę, usłyszeć ją i jeszcze na dodatek udźwignąć tę całą presję z zewnątrz. Uff… nie jest lekko.

Dziękuję za spotkanie ze wspaniałym pedagogiem

Dlatego tak bardzo, osobiście, cieszę się ze spotkania z panią Iwan.
Bo powiedziała dwie bardzo ważne dla mnie, według mnie rzeczy:
– jesteście w drodze, macie prawo do pomyłek i do pięcia się w górę swoich możliwości, każdy w swoim tempie i według swoich talentów
– w muzyce najważniejsza jest wyobraźnia i to, żeby grać z uczuciem, żeby słyszeć muzykę, techniki można się nauczyć.

Jak to wspaniale, że są tacy nauczyciele i że są okazje do ich poznania.
A teraz mnóstwo pracy przed nami i mam nadzieje, że będzie to praca pełna radości i przynosząca dobre efekty.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *