Śniadanie do szkoły – niemałe wyzwanie
Dzisiejszy wpis to będzie wołanie o pomoc. Bo naprawdę już nie wiem, jakie śniadanie do szkoły dawać córce, żeby je chciała zjadać.
Wiem, że prawdopodobnie większość rodziców uczniów tak ma, ale może znajdzie się ktoś, kto robi coś tak wyjątkowego, że dziecko zjada wszystko z uśmiechem? I może ten ktoś będzie mógł mi pomóc?Rozumiem, że zwykła, prosta kanapka może się dziecku znudzić, jeśli będzie musiało ją zjeść każdego dnia taką samą czy nawet podobną.
Dlatego zaczęłam kombinować.
Zamiast kanapki jogurcik, albo mały serek w pudełku. Pierwszy raz wszystko zostało zjedzone, za drugim razem też, za trzecim wróciło do domu.
Ok, znudziło się, rozumiem.
No to wymyślamy coś innego. Pieczone w domu owsiane ciasteczka, do tego owoce, jakie córcia sobie zażyczy. Do obiadu wystarczy, bo przecież i tak nie zje za dużo, tym bardziej, że w domu zjada małe śniadanie.
Sytuacja się powtarza. Raz i drugi śniadanie zjedzone, za trzecim wraca do domu.
No, to pomyślałam, że może trzeba zapakować coś wyjątkowego. Pogrzebałam, poszukałam, jako, że sama talentu do przyrządzania jedzenia nie mam.
I znalazłam bardzo fajną stronę Bento po polsku. Bardzo mi się spodobała ta idea, bo to i kolorowe i urozmaicone i może być zabawne. Takie w sam raz dla dziecka.
Pokazałam, spodobało się, ba nawet spotkało z entuzjazmem.
Wymyśliłyśmy wspólnie kompozycję do pudełka, tak, żeby było ładnie, smacznie i zdrowo trochę też.
Sytuacja się powtórzyła. Dwa razy śniadanie został zjedzone, za trzecim wróciło do domu.
Na moje nudne pytanie odpowiedź brzmi różnie: bo nie byłam głodna, bo nie było czasu(?), bo na przerwie pisaliśmy(?), bo zapomniałam.
A może byś mi mamo dawała takiego słodkiego precla, jak ma moja koleżanka?
Słodki precel to nic innego, jak pączek. Raz można zjeść, ale przecież nie codziennie.
No i nie wiem. Całkiem bez śniadania do szkoły dziecka przecież nie wypuszczę, ale po całym dniu leżenia w plecaku, kiedy to nieszczęsne śniadanie wraca do domu, to już nawet zjeść się niczego nie daje, a wyrzucić jedzenie jakoś bardzo mi ciężko.
Dobrze, że jest pies, on się tym teraz zajmuje i czuje się najwyraźniej szczęśliwy.
I co, możecie coś poradzić? Macie jakiś swój sprawdzony sposób?