Wakacyjny wypoczynek – użyj głowy
Dzisiaj wpis na czasie.
Wakacje, nieznośne upały.
Co najlepiej sprawdza się w taki czas?
Woda oczywiście, pod każdą postacią.
Wspaniały relaks, który nigdy się nie nudzi.
Ludzie walą pojedynczo i całymi grupami – rodziny, przyjaciele nad baseny, kąpieliska, kamionki. Miejsca mniej lub bardziej przeznaczone do kąpieli, mniej lub bardziej strzeżone przez ratowników.
I nie wiem czy części tych ludzi upał rozum odejmuje czy oni zawsze zachowują się tak nieodpowiedzialnie?
Przede wszystkim mam na myśli ludzi z małymi dziećmi, bo dorosły, jeśli chce sobie zrobić krzywdę, proszę bardzo, jego sprawa.
No, ale dziećmi nad wodą TRZEBA się opiekować. Trzeba mieć je na oku przez cały czas – nie ma, że boli, bo ja bym się chciała/chciał poopalać.. poczytać, pobawić się smarfonem…
Ludzie, ile razy jestem nad wodą z moimi dziewczynami, a w ostatnim czasie jestem właściwie codziennie, nie zdarza się, żeby nie przyplątało się do nas jakieś dziecko.
Ostatnio dziewczynka, na oko 4 lata. Woda sięga jej do brody, ona bez koła, bez pływaczków.
Pytam: umiesz pływać, ona: nie, tylko troszkę.
Gdzie mama, albo tata? Pokazuje mi zagadaną panią na samym końcu plaży…
Bawi się jakiś czas z moimi dziewczynami, ale za chwilę odchodzi. Patrzę za nią przez moment, ale muszę odwrócić się do córek, bo już wołają.
Nad wodą, jak nigdzie indziej przeraża mnie taka kompletna bezmyślność, beztroska i brak wyobraźni.
Skąd w ostatnim czasie tyle doniesień o utonięciach dzieci, które teoretycznie znajdowały się pod opieką dorosłych?
No właśnie z powodu braku wyobraźni.
Bo są ratownicy? No są, ale przecież małego dziecka można nawet nie zauważyć, kiedy wpadnie do wody.
A ileż trzeba, żeby tak się stało.
W wodzie odbywa się istne szaleństwo. Starsze dzieci skaczą, przepychają się, rzucają piłką, pływają na materacach.
Właściwie nikt na nikogo nie zwraca uwagi.
Wystarczy, że taki ledwie trzymający się na nogach maluch zostanie z nieoczekiwanie potrącony przez płynący materac. Traci równowagę, wpada pod wodę, wpada w panikę, bo materac nad nim, zachłyśnie się dwa razy wodą…
Nikt nawet nie zauważy co się stało, bo nikt nie wie, że maluch tam był.
A mamusia zorientuje się, że dziecka nie ma, kiedy będzie chciała iść do domu.
Szlag mnie po prostu trafia, kiedy przy okazji wiadomości o utonięciach, połamanych kręgosłupach, zagubionych w górach turystach, albo takich, których trzeba ściągać ze skał, bo poleźli, chociaż przez cały rok nie ruszali się od biurka, słyszę nieśmiertelne pytanie: co można zrobić, aby uniknąć tylu tragedii co roku?
Co?
Trzeba zacząć używać głowy, a właściwie tego, co w niej mamy. Ona nie służy tylko do noszenia ładnej fryzury.